wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 17

Rozdział 17

*Angel*
 
- Kendall?! – odparłam zaszokowana jego obecnością
- Cześć Ang..- przywitał się zaciskając ręce w pięści
- Witaj Kendall! Oh.. kiedy my się ostatnio widzieliśmy? – ku mojemu zdziwieniu Liam podszedł do blondyna i objął go ramieniem, jednak Kendall od razu odepchnął chłopaka od siebie
- Widzę, że przeszkadzam, więc pójdę już sobie. – oznajmił Kendall i wściekły opuścił pomieszczenie. Nie zastanawiając się wybiegłam za nim i chwytając go za rękę zmusiłam go by się zatrzymał, a nie było łatwe, gdyż szedł dość szybkim krokiem.
- Co ty tutaj robisz? – spytałam odruchowo splatając nasze dłonie razem. Na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech.
- Musiałem Cię zobaczyć. Tęskniłem.. – urwał spoglądając przed siebie na zbliżającego się Adams’a – Ale jak widać nie tylko ja.
- Do zobaczenia Angel. – Liam pocałował mnie w policzek co jeszcze bardziej rozłościło Kendalla, ten posłał mu tylko triumfalny uśmiech i odszedł z uśmiechem na twarzy. Dziwiło mnie jego zachowanie, ale w tej chwili bardziej zależało  mi na tym, żeby Kendall się na mnie nie złościł.
- Jesteście razem? – spytał wyswobadzając się z mojego uścisku
- Oczywiście, że nie! Ale tobie chyba to nie powinno przeszkadzać, bo nie jesteśmy razem. – odparłam oschle
- Aaa.. czyli ta kłótnia to był najlepszy pretekst, żeby się ze mną rozstać?
- Jesteś bezczelny! Jak możesz? – byłam wściekła! Jak on mógł w ogóle tak powiedzieć? Chciałam już odejść, jednak tym razem on mnie zatrzymał
- Wróć do mnie.. – powiedział patrząc mi prosto w oczy i coraz bardziej zmniejszając odległość, która nas dzieliła. Nim się obejrzałam ręce chłopaka spoczęły na mojej tali a jego podbródek na moim ramieniu.  Ja natomiast opuszkami palców gładziłam jego kark. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony pragnęłam by do niego wrócić a z drugiej strony ta sytuacja z Leonem dała mi dużo do myślenia. I jeszcze ten problem z Carlosem. Zachowuje się tak jakby na każdym kroku chciał mi uświadomić, że niepotrzebnie pojawiłam się w życiu jego przyjaciela. Zdaję sobie sprawę, że chciał dla niego jak najlepiej, ale nie moim kosztem. Gdy Kendall nie uzyskał jakiejkolwiek reakcji z mojej strony wyprostował się ponownie by na mnie spojrzeć i dodał:
- Powiedz tylko, że mnie nie kochasz, a zniknę z twojego życia..
- Jesteś częścią mojego życia. Chcę, żebyś zawsze był przy mnie.. Tylko, że jako przyjaciel. – ostatnie zdanie wypowiedziałam prawie niesłyszalnie, jednak chłopak mimo to je usłyszał. Kocham go, ale póki co nie chcę z nim być. Muszę od tego całego zamieszania, poukładać swoje życie i dopiero wtedy możemy spróbować jeszcze raz..
- Ang do cholery ja Cię kocham! -  powiedział dosadnie blondyn chwytając mnie za ręce
- Ale ja nie chcę z tobą być!-  wydarłam się tak naprawdę nie zdając sobie sprawy z tego co mówię. Oczy chłopaka posmutniały a on sam pokiwał tylko głową na znak, że zrozumiał to co do niego powiedziałam i z zaciśniętą szczęką, dość szybkim krokiem zaczął iść przed siebie.
-Kendall! – zaczęłam gonić chłopaka, jednak ten nie reagował. Biegłabym za nim dalej, ale w oddali zauważyłam nadjeżdżający samochód rodziców, których sama wysłałam na romantyczną kolację po to by móc spotkać się z Alice. Zrezygnowana wróciłam do mieszkania, bo nie chciałam wywoływać niepotrzebnej kłótni, że zamiast się uczyć uganiam się za chłopakami. Ile sił w nogach pobiegłam do pokoju, po czym porozkładałam dookoła siebie książki, tak aby wyglądało, że się uczę. Oczywiście rodzice jak najbardziej się na to nabrali, gdyż gdy przyszli i zobaczyli jak ich kochana córeczka pilnie zakuwa, z wymalowanym na twarzy uśmiechem opuścili mój pokój, aby mi nie przeszkadzać. Odetchnęłam z ulgą po czym chwyciłam za telefon i wybrałam numer blondyna. Nie odebrał oczywiście. Czułam się okropnie. Wiem, że bardzo go skrzywdziły moje słowa. Jak ja mogłam być taką idiotką i w ogóle palnąć takie głupstwo? Dlaczego nie ugryzłam się w język zanim to powiedziałam? Całą złość rozładowałam na książkach, które porozrzucałam po całym pokoju. W końcu opadłam zmęczona na łóżko i zaczęłam szlochać w poduszkę. Musiałam zasnąć, lecz w środku nocy obudził mnie dzwoniący telefon.
- Halo? – powiedziałam zachrypniętym głosem, po czym spojrzałam na godzinę -  druga w nocy, po prostu świetnie!
- Hej Ang, przepraszam, że Cię budzę, ale to dość ważna sprawa.. – usłyszałam Liama, który próbował przekrzyczeć głośną muzykę, którą dało się słyszeć w tle
- Co się stało?- gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej
- Znalazłem Kendalla w jednym klubie, kompletnie zalanego, awanturuje się..
- Gdzie to jest?- przerwałam chłopakowi, a brunet od razu podał mi adres – Zaraz tam będę.

*oczami Leny*

Nie miałam ochoty dłużej tego oglądać. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Gdzie by tu iść o tej porze? No tak! Domek na drzewie! Pobiegłam do ogrodu na tyłach domu. Przywiązałam walizkę do zwisającej liny. Weszłam do domku po drabince, którą zwinęłam za sobą tak dla bezpieczeństwa. Chwyciłam linę i wciągnęłam walizkę na górę. W domku nic się nie zmieniło. Na podłodze nadal leżały koce i poduszki (prowizoryczne łóżko), a po drugiej stronie leżał stos moich ulubionych książek i lampka. Okna były zasłonięte kotarami, które kiedyś podarowała mi babcia. Na podłodze leżała również przedłużka abym w razie czego  mogła podłączyć do prądu laptopa lub naładować telefon. Leżała tu też drewniana skrzynka zamknięta na kłódkę. Z tego co pamiętam w środku powinna być apteczka, kilka butelek wody, paczka chipsów, ciastka i guma do żucia. Po tym jak mama nas zostawiła przez pewien czas praktycznie tu mieszkałam. Domek był wyposażony we wszystko co jest potrzebne do życia. Odsłoniłam okno, które znajdowało się na przeciwko okna Kendalla. Blondyn siedział na parapecie i gapił się w gwiazdy.
-Tak szybko wróciłeś?- zdziwiłam się
-Szkoda gadać. Miłość jest do dupy- stwierdził
-Taa.. wiesz, ty przynajmniej nie widziałeś swojego ojca, który chve zrobić dziecko jakiejś lasce na kanapie w salonie- wywróciłam oczami
-Oou.. - zatkało go
-No właśnie. Ale opowiadaj, co się stało, że jesteś taki przybity?
-Poszedłem do Angel aby z nią pogadać ale ona była już z Liamem. Chciałem odejść ale ona mnie zauważyła i do mnie podbiegła. Wykrzyczałem jej, że ją kocham i przepraszam za tą sprawę z Leonem, a ona krzyknęła, że nie chce ze mną być więc wróciłem do domu- opowiedział.
-I teraz siedzisz sobie na parapecie pijąc piwo i oglądając gwiazdki na niebie- zaśmiałam się
-Ej! Ty nie jesteś lepsza- wywalił na mnie język
-Ja mam chipsy- pomachałam mu torebką przed nosem.
-Zaraz u ciebie będę. Piwo?- spytał
-Jasne- odparłam i już go nie było. Za chwile razem z Kendallem pod drzewem stanął tata.
-Lena skarbie zejdź to porozmawiamy!- krzyknął
-Nie mam ochoty. Zajmij się tamtą babką- mruknęłam. Zrzuciłam blondynowi drabinkę i po chwili był już na górze. Zwinęłam ją spowrotem.
-Co oni ci zrobili w tym Los Angeles? Nie poznaję własnej córki- marudził
-A ja własnego ojca i odczep się od moich przyjaciół- warknęłam. Zrezygnowany tata wrócił do domu.
-To było niemiłe- stwierdził Kendall
-Wiem. Dawaj piwo- szturchnęłam go. I tak oto siedzieliśmy sobie na drzewie, pijąc piwo, jedząc chipsy i mówiąc o tym jaki to świat jest okropny i niesprawiedliwy. Po iluś godzinach skończył nam się alkohol.
-Idę do klubu- stwierdził Kend.
-To chyba nie jest dobry pomysł- próbowałam go jakoś przekonać ale on rozwinął drabinkę i sobie poszedł zostawiając mnie samą w środku nocy. Czułam się samotna a i alkohol robił swoje. Strasznie kręciło mi się w głowie. Nawet nie wiem kiedy wybrałam numer do Carlosa.
-Halo?- odebrał od razu.
-Hej- mruknęłam.
-Co się stało?- zmartwił się Latynos
-Nic takiego... chodzi o ojca. Nic ważnego na prawdę- plątał mi się język
-Jesteś pijana? Lena nie jesteś czasem za młoda na to?
-Em.. nie wiem. Jest w porządku.
-Skoro tak to po co dzwonisz?
-No bo... wiesz że pijane osoby mówią prawdę?
-I co w związku z tym?
-Mam dość naprawiania twoich błędów. Kendall był dzisiaj u Angel i źle się to skończyło? Dlaczego ty wszystko psujesz? Jesteś egoistą wiesz? Jak Carlos jest szczęśliwy to jest ok ale jak jego przyjaciel jest szczęśliwy to trzeba to rozwalić. Taka prawda. A poza tym uważam, że uwziąłeś się na Angel. Dlaczego? Co ona ci zrobiła? Może nikt ci tego nie mówił ale to dzięki niej jesteśmy razem. Hej, a może to był błąd i nie powinnam jej wtedy posłuchać?- wyrzuciłam z siebie wszystko co leżało mi na sercu. Po drugiej stronie zapadła długa cisza.
-Lena... chcesz ze mną zerwać?-odezwał się w końcu
-Postaw się w mojej sytuacji. Co byś wtedy zrobił?
-Chyba... chyba to samo co ty...
-Posłuchaj, zależy mi na tobie, ale chcę być z tym Carlosem, którego poznałam na początku,z tym zabawnym kolesiem który nauczył mnie pływać, a nie z tym co rozwala wszystkim związki i sprawia, że jego przyjaciele cierpią. Do póki nie zrozumiesz i nie naprawisz swoich błędów chyba lepiej będzie jak się rozstaniemy..
-Rozumiem. Ale tak dla pewności, jest szansa że do siebie wrócimy?
-Wszystko zależy teraz od ciebie i od tego co zrobisz.
-Dobrze. Kocham cię i tęsknie, pa.
-Pa- rozłączyłam się. Co ja narobiłam? Nie, ja mam rację. Nie mogę się teraz poddać. Muszę sprawić, że Carlos i Angel się pogodzą. Muszę. Z taką myślą zasnęłam...
Nie dane mi było długo spać gdyż koło czwartej nad ranem obudziły mnie hałasy z domu Schmidta. Z tego co udało mi się ustalić wynikało, że  Liam odwiózł pobitego Kendalla do domu. Blondyn prawdopowobnie opił się do nieprzytomności. Mnie też już chyba dopadł kac, bo wydaje mi się, że przed domem Schmidta stała również Angel .

*Angel*

 
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, włożyłam  telefon do tylniej kieszeni spodni i ruszyłam w stronę wyjścia. Jak najciszej umiałam wyszłam z domu.  Po niecałych 15 minutach znalazłam się pod danym klubem. Wzięłam głęboki oddech po czym weszłam do środka, gdzie zauważyłam czekającego na mnie Liama. Chłopak od razu do mnie podszedł i kazał mi iść za sobą. Przepchnęliśmy się przez tłum ludzi tańczących w rytm muzyki puszczanej właśnie przez DJ’a do baru na którym już praktycznie leżał Kendall. Podeszłam do chłopaka delikatnie łapiąc go za rękę. Blondyn gwałtownie się podniósł po czym zmierzył wzrokiem mnie i Liama i wybełkotał:
  - O proszę kogo moje piękne oczy widzą.
  -Kendall proszę Cię choć z nami, jesteś kompletnie pijany..- oznajmiłam chwytając chłopaka, by pomóc mu wstać, jednak ten mnie od siebie odepchnął
  - Zostaw mnie i wracaj do swojego kochasia! – wydarł się wymachując rękoma
  - Kenadall nie zachowuj się jak dziecko!- warknęłam
  - Nie to ty się tak nie zachowuj!- odparł obdarzając mnie wściekłym spojrzeniem. , gdy opanował emocje i złagodniał podszedł do mnie, pogładził mój policzek i dodał:
  -Oh.. Angeliko ja Cię tak kocham-  spojrzał wściekle na Adamsa-  A ty zostawiasz mnie dla tego skurwiela!
  - Hej nie pozwalaj sobie!- fuknął Liam zamierzając rzucić się z pięściami na blondyna, jednak szybko go powstrzymałam kładąc ręce na jego torsie
  - Liam proszę Cię.. – powiedziałam łagodnie patrząc mu w oczy – Zabierzmy go i spadajmy stąd.
  Brunet zrezygnowany westchnął po czym razem po mimo sprzeciwów Kendalla zaprowadziliśmy go do auta Adamsa. Ja z blondynem zajęliśmy miejsca na tylnich siedzeniach, natomiast Liam usiadł za kierownicą, po czym odpalił silnik i ruszył z dużą prędkością w wyniku czego Kendall zachwiał się i upadł na moje kolana. Widocznie ta pozycja mu bardzo odpowiadała, gdyż w niej pozostał i po jakimś czasie zasnął. Uśmiechnęłam się pod nosem i poczochrałam jego miękkie włosy.
  - To dokąd jedziemy? – usłyszałam głos bruneta – Bo wiesz.. ja mieszkam sam więc może..
  - Nie, najlepiej będzie jeśli odwieziemy go do domu. – wtrąciłam.  Chłopak bez wahania wykonał moje polecenie.  Wiedziałam , że gdyby Kendall został u Liama to źle by się to skończyło. Nie wiedzieć czemu blondyn był strasznie na niego cięty.  Dlaczego tak się działo? Czy to chodzi o mnie czy.. Zaraz, zaraz Liam powiedział „kiedy my się ostatnio widzieliśmy” Czyli znają się! 
  - Skąd znacie się z Kendallem?- wypaliłam nagle, chłopak widocznie nie spodziewał się tego pytania, gdyż zdenerwowany spojrzał w lusterko, jakby myślał co ma mi powiedzieć. Po dłuższej chwili dodał :
  - To naprawdę długa historia Angel. Czułam, że on coś przede mną ukrywa. On i Kendall. Chciałam się o wszystkim dowiedzieć, jednak gdy chciałam zadać kolejne pytanie chłopak zaparkował przed domem Schmidtów. Brunet wysiadł z auta, po czym pomógł Kendallowi. Chłopak praktycznie już nie stał o własnych siłach.  Wyszłam z auta i udaliśmy się pod drzwi wejściowe. Zadzwoniłam dzwonkiem i nie musieliśmy długo czekać, kiedy drzwi odtworzyła zapewne rodzicielka blondyna.
  - Jezus Maria Kendall!- kobieta od razu podbiegła do swojego syna
  - Emm.. Dobry wieczór. Znaleźliśmy Kendalla kompletnie pijanego w jednym z klubów i postanowiliśmy, że najlepiej będzie jeśli odwieziemy go do domu.. – wyjaśniłam
  - Oh..  z tym moim synem. – uśmiechnęła się łagodnie - No nic dziękuję wam, że się nim zajęliście, Liam odprowadź, a raczej zanieś go do jego pokoju. Pamiętasz drogę?
  - Tak, oczywiście Pani Schmidt. – dodał brunet i wszedł z blondynem do jego domu. A to ciekawe Liam bywał u Kendalla w domu, czyli musieli się bardzo dobrze znać.
  - A ty kochana jesteś..? – z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety
  - Angelika, jestem..  – urwałam zastanawiając się nad tym co mam jej powiedzieć, czy Kendall wspominał jej o nas? A co jeśli nie?
  - Ahh.. Angel! Mój syn wiele mi o tobie opowiadał! Wręcz nie mógł się wygadać na twój temat. – objęła mnie ramieniem a mi od razu na twarz wskoczył szeroki uśmiech -  Ja jestem Kathy, jego mama.
  - Bardzo miło mi panią poznać. –  dodałam
  - Kendall odstawiony, śpi grzecznie w swoim łóżeczku. – wtrącił się Liam - Dziękuję Ci Liam. – odparła pani Schmidt, jednak bardziej poważnie
  - To co odwieść Cię do domu? – to pytanie skierował do mnie
  - Tak. Dobranoc Pani Schmidt! -  pożegnałam się i oboje podążyliśmy do samochodu, do którego później wsiedliśmy. Chłopak odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Jechaliśmy w ciszy wsłuchując się w piosenkę, która aktualnie leciała w radiu. I wszystko było by okey, gdyby nie  fakt, że brunet nie skręcił w ulicę na, której mieszkam.
  - Liam mój dom jest tam. – stwierdziłam spoglądając na twarz chłopaka, na którym dostrzegłam łobuzerski uśmieszek
  - Wiem Angel. -  dodał muskając lekko moje usta...

***

No i kolejny rozdział za nami! Mamy nadzieję, że wam się spodobał ;) Pozdrawiamy i czekamy na komentarze,

Nina i Asia xoxo

2 komentarze:

  1. Ja chce następny już!!! Jestem ciekawa co będzie dalej!! Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodacie coś jeszcze? Byłoby super !
    Czekam 😃

    OdpowiedzUsuń