niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

**Perspektywa Leny**

Nie od dziś wiadomo że królową zemsty w Wichita jestem ja. Moi bracia przekonali się o tym na własnej skórze. A więc... Kendall zostawił otwarte okno w swoim pokoju i poszedł z Carlosem do salonu oglądać mecz. Z drzewa na którym jest domek łatwo można dostać się do domu Schmidtów. Razem z Angel weszłyśmy przez otwarte okno do pokoju blondyna i zaczęłyśmy szukać czegoś ciekawego.
-To?- spytała wskazując na stos papierków i niepodokańczanymi piosenkami
-Nie... To musi być coś bsrdziej osobistego... Mam!- wyciągnęłam z pod poduszki pamiętnik Kendalla
-Ja też- włożyła do kieszeni telefon Carlosa. Wyszłyśmy tak samo jak weszłyśmy. Usadowiłyśmy się wygodnie w moim domku na drzewie, wymieniłyśmy rzeczami i zaczęłyśmy szukać czegoś ciekawego. Pierwszy problem? Blokada ekranu -,-
-Ciekawe jak ja mam zgadnąć hasło
-Wpisz swoje imię- zasugerowała Angel. Zrobiłam tak i się udało o.O W galerii miał zdjęcia swoje, BTR, jakiegoś psa, swojej rodziny, jedzenia (0.0), ładne krajobrazy i.... Co w jego telefonie robi moje zdjęcie????? Mniejsza z tym... W filmach miał same keeki do fanów. Piosenki ròżne... Co mnie zaciekawiło? Notatki.... Jedna z nich brzmiała tak:

"Zebrać się i wyznać Lenie swoje uczucia"

Zrobiłam się czerwona jak burak. Czy on rzeczywiście odwzajemnia moje uczucie, czy tylko mi się tak wydaje?

**Perspektywa Angel**

Trzymałam w rękach pamiętnik Kendalla i nie potrafiłam go otworzyć. Przecież to jego osobista rzecz , miałabym zaś wyrzuty sumienia, nie byłabym prawdziwą przyjaciółką.
- Nie mogę! - powiedziałam podając pamiętnik Lenie
- Dlaczego? - spytała zdziwiona
- Po prostu nie potrafię.
- Okey jak ty tego nie chcesz to ja to zrobię. - powiedziała z chytrym uśmieszkiem i zaczęła czytać jego wpisy, ja natmiast zakryłam ręcami uszy w wyniku czego nic nie słyszałam.
- Skończyłaś? - spytałam kiedy zamknęła pamiętnik
- Tak. A wiesz , że on..
- Proszę nie kończ! Nie chcę tego slyszeć. - dodałam i w tym momęcie zaczął dzwonić telefon latynosa
- Kendall dzwoni. - odparłam kiedy spojżałam nawyświatlacz
- Odbierz.
- Co?! Przecież ja.. - nie skończyłam dokończyć bo dziewczyna nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo? - powiedział trochę wystraszony Kend
- Emm.. kto mówi? - zmieniłam trochę głos, ale coś mi nie wyszło
- Angel?
- Nie, to chyba jakaś pomyłka.
- Ang, wiem że to ty nie ściemniaj.
- Yyy.. proszę zostawić wiadomość po sygnale pip! - dodałam szybko i sie rozłączyłam
- No pięknie teraz wie że to my.
- Mogłaś sama odebrać! - odpowiedziałam trochę ze złością
- Tak wiem.. I co my teraz zrobimy? - Nie mam zielonego pojęcia. - dodałam a chwilę póżniej rozległo się pukanie w drzwiczki od domku.
- O matko! Kto to? - spytałam przytulając się do Leny
- To pewnie Chris. - dziewczyna otworzyła drzwiczki i ujżeliśmy Carlosa i Kendalla
- Aaaaaaa! - zaczęłam krzyczeć
- Ang, spokojnie oni nie mogą nam nic zrobić.
- A założysz się? - spytał Kend
- Dajesz dziadku! - powiedziała a oni wskoczyli do domku przewiesili nas sobie przez ramię  i zaczeli biec w stronę domu Schmita.
- Carlos głupku puszczaj mnie! - krzyczała moja Bff
- Kendall co ty wyprawiasz? - ja również zaczęłam krzyczeć
- Zaraz zobaczysz mała. - nienawidziłam kiedy tak do mnie mówił
- To że jestem od ciebie niższa nie znaczy że jestem mała! - teraz to się wpieniłam i czaczęłam go bić pięściami w plecy , na co on się tylko głupio śmiał. I tak w efekcie końcowym wrzucił mnie do basenu.
- Schmidt! Zabiję Cię! - krzyczałam chlapiąc w niego wodą i chwilę później zobaczyłam jak w stronę basenu biegnie Carlos.
- Carlos nie!! - krzyczałam , gdyż Lena nie potrafi pływać, jednak latynos nie posłuchał mnie i wrzucił dziewczynę do basenu. Lena nie wynurzała się dłuższą chwilę więc szybko do niej podpłynęłam , a chłopaką głupie uśmieszki zamieniły się w twarze pełne strachu. Carlos szybko wskoczył do basenu i pomógł mi wyciągnąc Lenę na trawnik. Naszczęście  reanimacja nie była potrzebna, gdyż dziewczyna po chwili sama zaczęła wykrztusiwać wodę.
- Oh jak dobrze, że nic Ci nie jest! - Carlos od razu ją przytulił.
- Too może wy zajmijcie się sobą a my pójdziemy po jakieś ręczniki. - zarządził Schmidt i pociągnął mnie za rękę do łazienki.

**Perspektywa Kendalla**

- Przez ciebie jestem cała mokra!- Angel cały czas była wściekła
- Wiesz co to może ściągnij swoje ciuchy , a ja dam ci jakąś moją koszuklkę co?
- No ewentualnie. -.-  - dodała już z mniejszym grymasem a ja pobiegłem do pokoju po koszulkę. Wybrałem moją ulubioną z Spider- Man'em.  Wchodząc do łazienki zdębiałem, kiedy ujżałem Ang w samej bieliźnie. Zrobiło mi się tak jakoś strasznie gorąco i nie mogłem wydusić z siebie słowa. 
- Co ty ze mną robisz dziewczyno? - pomyślałem
- No nareszcie. Zimno mi. - zabrała odemnie koszulkę i założyła na siebie. Tak słodko wyglądała *.*
- Okey , zanieśmy  im te ręczniki. - dodałem po dłuższej chwili gapienia się na nią.
- Tak jasne :) - tak jak powiedziałem tak zrobiliśmy. A tam zastał nas uroczy widok. Carlos uczył Lenę pływać. Oni tak do siebie pasują :)
-Może chcesz zobaczyć mój pokój? Bo to towarzystwo chyba nas nie potrzebuje.
- Hehe chyba tak :) Spoko czemu nie. - zgodziła się i poszliśmy do mojego królestwa.

**Perspektywa Angel**

Jejku jaki Kendall miał fajny pokój *.* Było w nim tak przytulnie. Na ścianach zdjęcia z dzieciństwa i chyba jakimiś przyjaciółmi , miał także na półkach kolekcję płyt Beatelsów i coś co spodobało mi się najbardziej to 5 gitar , które stojało w kącie pokoju.
- Zagrasz mi coś? - spytałam wskazując ręką na gitary
- A co na przykład?
- No nie wiem , może którąś z waszych piosenek? - spytałam , lecz nie odpowiedział mi , tylko chwycił za gitarę i zaczął grać z tego co wiem " Cover girl" bo Lena na okrągło ich słuchała. Kendall grając cały czas miał wzrok skupiony na mnie , trochę mnie to peszyło, ale z drugiej strony słodkie to było :)

**Perspektywa Carlosa**

-Lena ja naprawdę cię przepraszam. Nie wiedziałem że nie umiesz pływać- nadal ją przytulałem
-Nic się nie stało- uśmiechnęła się blado i odsunęła ode mnie.
-Może.. Może w ramach rekompensaty nauczę cię pływać co?- nie chciałem aby się na mnie gniewała. Nie zniósł bym tego.
-Jak dasz radę to okey. Ale ostrzegam że już z 10 osób, w tym Angel, tego próbowało i nikomu się to nie udało
-Lubię wyzwania ^^- zaśmiałem się. Ściągnąłem mokrą koszulkę i zostałem w samych szortach.
-Chcesz iść po strój?- spytałem patząc na rudowłosą
-Nie. Lepiej zaczynajmy od razu zanim się rozmyślę- podeszła do basenu. Wskoczyłem do wody. Lena usiadła na brzegu basenu i moczyła nogi.
-Po pierwsze, nie bój się. Po drugie, pamiętaj aby w wodzie machać nogami. To tyle z najprostrzych rzeczy- chyba jej nie przekonałem. Stanąłem jak najbliżej rudej.
-Wejdź do wody. Złapię cię i obiecuje że nic ci się ze mną nie stanie- powiedziałem spokojnoe patrząc w jej piękne oczka
-Ok... Ufam ci w 100%- westchnęła i powoli wsunęła się do wody. Chwyciłem ją w biodrach. Ona automatycznie chwyciła moje ramiona i mocno się we mnie wtuliła
-Nie bój się- szepnąłem jej do ucha. Po chwili poczuła się pewniej i puściła moje ramiona.
-Dobrze. Teraz chwycę cię za ręce a ty mocno machaj nogami w górę i w dół. Wtedy uniesiesz się na powierzchnię. Kiwnęła twierdząco głową. Tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Zacząłem cofać się do tyłu a Lena zaczęła pływać.
-Wciągaj powierze ustami nad wodą a wypuszczaj nosem pod wodą- dodałem. Po kilku basenach już świetnie jej to wychodziło.
-Teraz ręce. Chwycę cię w talii a ty ruszaj rękoma jak pies gdy kopie dołek- zrobiliśmy tak. Na początku była chyba wystraszona, ale po kilku próbach umiała już pływać pieskiem.
-Świetnie ci idzie. Umiesz już pływać! Teraz nauczę cię kraulem. Usiądź i popatrz jak ruszam rękoma. Lena usiadła na brzegu basenu a przepłynąłem kraulem kilka długości.
-Mogę spróbować?- odezwała się nieśmiało
-Jasne- chwyciłem ją w tali. Płynęła jak zawodowiec :) Póściłem ją a ona płynęła dalej.
-Płyniesz sama- poinformowałem ją. Dopłynęła do mnie i mocno przytuliła
-Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! Jesteś kochany!- dała mi buziaka w policzek. Byłem w siódmym niebie.
-Oj tam oj tam...- westchnąłem. Lena nadal mnie tuliła. Podobało mi się to^^ Muszę częściej ją czegoś uczyć xd
-Carlos?- odsunęła się
-Tak?
-Dasz mi jakieś ciuchy na przebranie? Te mam całe mokre :/
-Jasne!- wyszliśmy z basenu. Owinąłem ją ręcznikiem, który pewnie przyniósł Kendall z Angel.
-Zaraz wracam- cały w skowronkach pobiegłem szybko do pokoju Kendalla po dwie koszulki. Zastałem tam Kenda grającega Angel "Cover Girl". Zabrałem szybko moje T-shirty i wybiegłem z domu nucąc piosenkę.
-Proszę- podałem Lenie czerwony T-shirt z OBEY
-Dzięki. Kocham fullcapy z OBEY- zżucia ręcznik
-Serio? Ja też! W ogóle mam ponad 100 czapek. Dostaję ich mnóstwo od fanów- założyłem suchą koszulkę
-Fajnie^^- zdjęła swoje mokre ciuchy i siedziała teraz w samej bieliźnie O.O Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Jejuuu... Jak ta dziewczyna na mnie działo! Do rzeczywistości przywołało mnie szczypanie w łokciu.
-Aaa- syknąłem z bólu
-Co się stało?- Lena szybko założyła suchy T-shirt i podeszła do mnie
-Ten zdarty łokieć strasznie mnie szczypie
-Pokaż- obejrzała go dokładnie i stwierdziła- Pewnie to od chloru. Najlepiej będzie jak weźmiesz gorący prysznic a ja ci to potem opatrzę. Może wdać się zakażenie.
-Dobrze, choć- zabrała swoje rzeczy i chwyciła mnie za rękę. Zaprowadziłem ją do Kenda i Angel a sam udałem się do łazienki. Zdjąłem przemoczony bandaż i wziąłem szybki, gorący i orzeźwiający prysznic. Ubrałem się i zawołałem Lenę. Roześmiana weszła do łazienki
-Gdzie jest apteczka?- spytała. Podałem jej ową rzecz. Przemyła ranę wodą utlenioną, przyłożyła gazę i owinęła świeżym bandażem. Teraz bolało to mniej niż jak robiła to Ang. Wróciliśmy do naszych przyjaciół
-I co tam u was gołąbeczki?- spojrzała na nas Angel. Lena momentalnie zrobiła się czerwona
-Ty się lepiej bój o siebie. Nie wiesz jakie Kendall ma o tobie sny- odpyskowała jej rudowłosa
-Czytałaś mój pamiętnik?- zdenerwował się blondyn
-Nie tylko to- i tu spojrzała na mnie. Oby nie czytała tamtych notatek.
-Ej! To nie fair!- fochnął się Kendall
-Jestem królową zemsty^^- wszyscy śmiali się z Leny.
-To my się będziemy zbierać- westchnęła Ang
-Tak późno już. Widzimy się jutro u mnie w domu na imprezie Chrisa- dodała ruda. Przytuliły nas i wyszły. Pomogłem Kendallowi lepiej schować pamiętnik. Blondyn przebrał się i poszedł spać. Ja też miałem taki zamiar ale nie mogłem zasnąć. Ciągle myślałem o Lenie. Coś czuję że ta dziewczyna jeszcze wiele namiesza w moim życiu. Nagle dostałem olśnienia. Napisałem nową piosenkę i zasnąłem...

################################################

No ludzie! I mamy rozdział 3! Coś długie nam wychodzą... Ale to chyba dobrze co nie??? Z naszej strony  to tyle. Prosimy o komentarze! Pozdrawiamy,

Nina i Asia

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 2

ROZDZIAŁ 2

**Perspektywa Angel**

Obudziłam się. Czyli żyję- pomyślałam. Otworzyłam oczy i nie ujżałam nikogo obok mnie. W tym momęcie moja radość była nie do opisania. Wiecie jakie to uczucie mieć świadomość , że w każdej chwili możesz umrzeć? Ja wiem. Byłam o krok od śmierci, ale jednak, ktoś nie pozwolił mi odejść. Nie wiem jak mu/jej się oddzięczę. Ale dlaczego anonimowy dawca? To pytanie cały czas sobię zadaję.. No ale wracając na szczęście nie byłam podłączona do jakiś urządzeń więc swobodnie wstałam z łóźka. Spojżałam w okno i zobaczyłam jak pada deszcz! Dlaczego się tak cieszę? Bo myślałam , że już go więcej nie zobaczę , nie dotknę.. Założyłam szlafrok i wyszłam na korytarz. W oddali zauważyłam Lenę, która rozmawiała z jakimś chłopakiem , więc szybkim krokiem udałam się do windy. Jakimś cudem udało mi się wyjść z tego budynku i od razu wybiegłam na środek parkingu. Deszcz lał niemiłosierne, ale nie przeszkadzało mi to , wręcz cieszyłam się z tego. Szczęśliwa zaczęam obracać się wokół własnej osi , śmiejąc się i krzycząc :
" Ja żyję! Dziękuje Boże , że nie dałeś mi odejść!! "

**Perspektywa Kendalla**

Operacja przebiegła szybko i sprawnie. Naszczęście nie musiałem zostać w szpitalu więc od razu udałem się do Ang, by sprawdzić jak się czuje. Na korytarzu rzuciła się na mnie Lena.
- Kendall , dziękuje! - przytuliła mnie mocno
- Nie ma za co :) - odwzajemniłem uścisk
- Hej, stary jak się czujesz? - zapytał latynos, przybijając  piątkę
- A dobrze. A teraz może chodźmy do Ang. Jej rodzice tam są?
- Nie poszli coś zjeść , wiesz cały czas tutaj siedzą.. - wyjaśniła Lena i poszliśmy do sali brunetki. Wchodząc tam przeżyliśmy mały szok , gdyż nie było tam dziewczyny.
- Jezus Maria! Gdzie ona jest?! - spytała Lena bliska płaczu
- Spokojnie Lena , znajdziemy ją.. - uspokajał ją Carlos , a ja poszedłem jej szukać. Serce mi biło coraz szybciej.. przeszukałem cały szpital i jakby się zapadła pod ziemię. Zrezygnowany oparłem się dłońmi o parapet i spojżałem w okno. I kolejny szok! Angel biegała po deszczu , ale zaraz była taka, taka szczęśliwa? No w sumie nie dziwię się jej, ale przecież jest po operacji. Jak szczała wybiegłem z budynku i podbiegłem do niej. Była cała mokra.
- Ang, co ty wyprawiasz?! - spytałem zakładając jej moją bluzę
- Kendall ja żyję rozumiesz?! - wykrzyknęła i przytuliła mnie
- Chodź wracamy do środka. - zarządziłem i wziąłem ją na ręce
- Wariatka.
- Ale twoja :) - dodała i wtuliła się bardziej we mnie. Szybko zaniosłem ją do sali , Lena jak nas zobaczyła od razu przytuliła przyjaciółkę.
- Ang... wiesz jak mnie wystraszyłaś?!
- Przepraszam :) - uśmiechnęła się słodko, jak tego dnia, kiedy się poznaliśmy
- Cześć, my się nie znamy. Jestem Carlos Pena. - latynos podał Ang rękę
-Hej , Angel. - odwzajemniła uścisk dłoni
- A właściwie to dlaczego jesteś cała mokra? - spytała Lena a ja jej opowiedziałem całe to wydarzenie.
- O mamo , Ang przecież mogło Ci się coś stać!
- Co będzie to będzie.
- Heh. a ta jak zawsze jest pozytywnie nastawiona do świata. - zaśmiała się Lena
- Ja tam to w niej uwielbiam. - puściłem do niej oczko
- Coś ci do oka wleciało? - spytała śmiejąc się
- Lepiej mrugnij do mnie, jakbyś chciał mnie przelecieć ... hahhaahha - dodała a my wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Hahah.. chodź Ang hahah.. się przebrać , bo twoi rodzice hahaa nas zabiją - wydukała przez śmiech Lena i poszły do łazienki, która znajdowała się w sali...

**Perspektywa Leny**

Jeszcze tylko dziś, jutro rozdanie świadectw i wakacje! I jeszcze z Ang wszystko dobrze.... Jak ja się cieszę!
-Lena?- podszedł do mnie Chris przed wyjściem do szkoły
-Czego chcesz?- mruknęłam
-No bo w pobliskiej pizzeri ja i moi kumple organizujemy imprezę z okazji końca szkoły i pomyślałem że może wpadniesz z Ang?
-Hym... W sumie to czemu nie.... A mogę zaprosić jeszcze Kendalla?
-Jasne- uśmiechnął się i wyszedł z domu. No! Czas iść do szkoły! Jak zwykle w połowie drogi dołączyła do mnie optymistka Angel.
-Hej!- przytuliłam ją
- Heeej!- uśmiechnęła się. Lekcje minęły szybko. Jutro koniec roku więc całkowity luz. Na lunch wyszłyśmy na boisko i usiadłyśmy w cieniu na trawie. Było lato i słońce mocno grzało. Po chwili przysiadł się do nas Kendall.
-Hej- przywitał się
-Siemka- odpowiedziałyśmy
-Słuchajcie... Chris zaprasza nas w sobotę na imprezę do pizzeri co wy na to?- zagadnęłam
-Z chęcią- ucieszyła się Ang
-Może być fajnie. A wiesz że jutro Carlos ma wieczorem przyjechać? Zostanie u mnie na trochę- zwrócił się do mnie
-Taaak? To suupeer- zarumieniłam się. Mam wrażenie że blondyn mówi to specjalnie
-Ruda o której jutro jest ten apel?- spytała Angel
-O 4pm
-Może was podwiozę?- zaproponował Kend
-To u mnie o 3:30pm?
-Jasne- i mamy wszystko ustalone. Pozostałe lekcje minęły w mgnieniu oka i wszyscy szczęśliwi wrócili do domów. Zabrałam laptopa i udałam się do domek na drzewie by napisać kolejny rozdział na bloga...

"Na szczęście operacja się udała i Lexi wiedziała już kogo wybierze. Mimo że lubiła latynosa i blondyna prawie tak samo to jednak jej serce wybrało zielonookiego...."

I znów dostałam anonimowy komentarz:

"Wiedziałem że tak będzie... Oby wybór Ang był podobny... Pozdrawiam, @HeffronDrive"

Ang? Czy to.... Kendall? Muszę go się o to zapytać.... Ale jest jeszcze jedna rzecz... Jutro zobaczę Carlosa! Zakochałam się w nim ale w jego obecności tracę rozum i zapominam języka w gębie! Ugh! Ja tak nie lubę!

**Next day**

Obudziłam się o 10am. Zeszłam do kuchni w piżamie i naszykowałam sobie śniadanie- sałatkę owocową. Wegetarianinie nie mają zbyt dużego wyboru potraw do jedzenia ale mimo wszystko daję radę. A poza tym kocham owoce! Zjadłam i wróciłam do pokoju. Nakręciłam włosy na lokownicy. Moja kochana babunia uważała że uroczo wyglądam w lokach.... Uważała bo od 2 lat nie żyje. Bardzo ją kochałam i byłam z nią mocno związana. Jej śmierć to był dla mnie wielki szok i Angel bardzo mi wtedy pomogła. Pomalowałam jeszcze paznokcie na szaro, ubrałam śliczną czarną sukienkę, zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa. W tym samym momencie co ja zeszłam na dół, otworzyły się drzwi wejściowe i ujrzałam Angel w białej sukience i czarnej marynarce i Kendalla w garniturku. Słodko razem wyglądali^^
-To co ? Jedziemy?- spytał Kend. Wsiedliśmy do jego srebrnego BMW i po kilku minutach byliśmy pod szkołą. Jak zwykle dyrektor wypowiedział swoje dłuuugie przemówienie, rozdał dyplomy ukończenia szkoły i byliśmy wolni. Podjechaliśmy pod dom Kendalla w tym samym momencie co czarny Nissan. Jego kierowcą okazał się być Carlos. Na jego widok serce zaczęło mi mocniej bić.
-Heej- przywitał się
-Cz-Cześć- wyjąkałam
-Ładnie wyglądasz- podszedł do mnie a na mojej twarzy zawitał rumieniec.
-Dzięki- i w tym momencie z mojego domu wyszedł roześmiany Chris.
-Lena! Kochana co to za facet?- stanął za mną. Zauważyłam że Carlos nerwowo zaciska pięści.
-To jest Carlos, kumpel Kendalla z zespołu i mój....-tu się zawahałam. Przecież rozmawiam z nim 3 raz w życiu!- ....em... przyjaciel- powiedziałam w końcu
-Kto to?- wycedził przez zęby Carlos. Widziałam jak blondyn i Ang ledwo powstrzymują się od śmiechu.
-Chris miło mi- uśmiechnął się ten głąb
-Mój brat- dodałam. Pena odetchnął z ulgą i znów słodko się uśmiechnął
-To co? Wpadacie jutro na imprezę?-dopytywał się Chris
-No pewnie!
-To fajnie. Ty też jesteś zaproszony- mruknął do Losa i poszedł
-Przepraszam za niego- zaczęłam z wielką fascynacją oglądać czubki swoich butów. Pogadaliśmy trochę i Carlos z Kendem poszli do siebie, a ja i Angel do mnie. Ang miała dzisiaj u mnie spać. Postanowiłyśmy że zrobimy sobie małe piżama party :)

** Perspektywa Angel**

-Party People! - krzyczała Lena układając przekąski na stole
- Too co robimy? - spytałam siadając na łóżku
- No nie wiem.. Słuchaj Ang mogę Cię o coś spytać?
- Jasne wal.
- Kim jest dla ciebie Kendall? Ale tak szczerze.
- Pff.. cóż za pytanie? Przyjacielem. - powiedziałam trochę zdziwiona tym pytaniem
- Ale czujesz do niego coś więcej ?
- Jasne , że nie! Wiesz kocham go, ale jak brata, którego nigdy nie miałam.- wyjaśniłam
- To teraz ty mi powiedz co jest między tobą a tym kumplem Kendalla.
- Carlosem? No nic nie ma..- czułam że kłamie
- Lena.. znam cię nie od wczoraj. Wiem, kiedy jesteś zakochana.-dodałam z uśmiechem a dziewczyna się zarumieniła
- Mam rację prawda?
- Eh.. no prawda...
- Ha! Wiedziałem! - usłyszeliśmy krzyk zza okna , a potem jakiś trzask. Szybko podbiegłyśmy do okna i zauważyłyśmy Kendalla, który stał na drabinie i Carlosa , który leżał na ziemi , za pewne spadł.
-Kendall co ty wyprawiasz? - krzyczała zdererwowana Lena
- Emm.. - nie wiedział jakie kłamstwo ma wymyślić
- Nic ci nie jest? - te słowa skierowałam do leżącego latynosa
- Nie.. chyba nie. - odparł  spoglądając na zdarty łokieć , z którego leciała krew . Szybko po niego pobiegłam i poszłam do łazienki opatrzeć jego ranę. Pewnie mogłaby to zrobić Lena ale poprosiła o to mnie.
-Auuuuuć!- syknął Latynos gdy polałam jego łokieć wodą utlenioną.
-Po co wchodziliście na tą drabinę, co?
-No bo.... Ja.... Lena mi się... Ten tego... Podoba i chciałem wiedzieć... Czy ja.... Jej też- jąkał się
-Eh... Wystarczyło się zapytać  nie. Teraz trochę pocierpisz a z Kendallem to ja sobie jeszcze pogadam. Zmiataj mi z tąd- wygoniłam go z łazienki i zabrałam się za sprzątanie reszty bandaży.

**Perspektywa Leny**

-Schmidt! Co to ma być do cholery?!- wrzasnęłam gdy Angel z Carlosem weszli do domu
-No bo chciałem wiedzieć czy mam rację!- bronił się debil jeden -,-
-Trzeba było zapytać! Teraz przez CIEBIE Carlos prawie rękę złamał idioto!
-Dobra, dobra... Ale jednak coś do niego czujesz ^^
-Uważaj bo jak ci przywalę to lata będziesz się z podłogi zbierał!- warknęłam
-Wow wow wow.... Spokojnie- odsunął się
-Za to ty czujesz coś do Angel :P- chyba trafiłam w jego czuły punkt bo zrobił się czerwony i zamilkł
-Aha! I kto tu kogo wyrolował?
-Eh... No podoba mi się ale ona traktuje mnie jak przyjaciela a ja czuje do niej coś więcej- westchnął
-Nie trać wiary chłopie! Spróbuje ją jakoś do ciebie przekonać ale niczego nie obiecuję- pogroziłam mu palcem
-Dzięki przyjaciółko^^
-A teraz wypad z mojego ogrodu i bez takich numerów proszę!- wygoniłam go. Wchodząc do domu zderzyłam się z Carlosem
-Sorry zamyśliłam się- spaliłam buraka
-Nie ma sprawy i przepraszam za to. Niepowinienem słuchać Kendalla :/
-Ty przynajmniej przeprosiłeś- uśmiechnęłam  się
-To do jutra- odwzajemnił uśmiech i wyszedł. Nagle w mojej głowie pojawił się master-plan.
-Angel! Szykuje się zemsta...

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 1

Rozdział 1

**Perspektywa Leny**

Jak dobrze że dziś już piątek! Zwlokłam się z łóżka, ubrałam w pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół. Chris i Jerry (starszy brat) jak zwykle rano kłócili się o kanapki. Nigdy nie zrozumiem ich toku myślenia. No bo jak można się sprzeczać o jedzenie??? Z racji tego że jestem wegetarianką zabrałam jabłko i wyszłam z domu. Do szkoły miałam z 20 min spacerkiem. Po drodze dołanczała do mnie zawsze Ang ale tym razem jej nie było. Dziwne... Zadzwoniłaby chociaż. W szkole jak to zazwyczaj bywa, nuuudy! Jedyna ciekawa informacja? Koniec roku szkolnego za 12 dni! Juppi! Lekcje zleciały szybciutko. Bardzo mi się spieszyło i wybiegając ze szkoły na kogoś wpadłam. Tym kimś okazał się być Kendall. OMG!
-Hej... Sorry... Spieszy mi się i nie patrze pod nogi- zafstydziłam się
-Nie ma sprawy. Gadałem przez telefon i cię nie zauważyłem- uśmiechnął się i pomógł mi wstać
-To może ja już pójdę. Niepotrzebnie ci przeszkodziłam w rozmowie- odeszłam od niego
-Hej czekaj!- podbiegł do mnie i zatrzymał
-Poczekaj chwilę- przyłożył telefon do ucha- Sorry stary ale muszę kończyć...... Co? Nie!.... To tylko koleżanka ze szkoły!.... PENA! Ty smurfie jeden!.... Do jutra pa- rozłączył się- Lena tak?- zwrócił się do mnie
-Tak. A ty Kendall Schmidt- odwzajemniłam uśmiech
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że w końcu mogę pogadać z sąsiadką. Odprowadzić cię?- spytał
-Skoro chcesz to tak :) mogę wiedzieć z kim rozmawiałeś?
-Z Carlosem Peną, kumplem z zespołu i serialu
-Wiem. Macie fajne piosenki
-Cieszę się że ci się spodobały :) Carlos polubił twój głos. Chciałby cię poznać- zaśmiał się a ja poczułam motylki w brzuchu.
-Miło mi- nagle zadzwonił mój telefon. Dzwoniła mama Angel.
-Hallo?
-Lena... Angel jest w szpitalu. Przyjedź tu proszę. Ona bardzo chce z tobą rozmawiać
-Zaraz będę- rozłączyłam się
-Mogę ci jakoś pomóc?- spytał blondyn
-Podwieziesz mnie do szpitala?
-Jasne- poszliśmy do jego domu. Po chwili siedzieliśmy w jego srebrnym BMW a po 20min byliśmy już pod szpitalem. O dziwo blondyn wszedł razem ze mną. . .

**Perspektywa Angel** 

Jak co rano wstałam przed 7 i zaczęłam przygotować się do szkoły. W domu panowała cisza , ale to nic nowego tutaj zawsze panował spokój. A powód był taki, że jestem jedynaczką. Nigdy nie musiałam kłócić się o to kto rano pierwszy zajmie łazienkę czy czyja kolej wyniesienia śmieci.Jedyną taką moją siostrą była moja przyjaciółka Lena. Ogólnie mogę twierdzić , że moja życie jest udane. Mam wspaniałą rodzinę , cudowną przyjaciółkę , na którą zawsze mogę liczyć i w szkole jestem nawet lubianą osobą. Tylko czegoś mi w tym moim życiu brakuje, a może kogoś? Ale wracając udałam się do kuchni i razem z rodzicami zjadłam śniadanie. Po skończonym posiłku , zabrałam torbę i już miałam wychodzić , kiedy nagle poczułam straszny ból w biodrze i straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu i od razu spytałam rodziców , którzy siedzieli obok. 
- Mamo co się dzieje? Co mi jest? 
- Wszystko dobrze córeczko.. - odparła bez przekonania moja rodzicielka
- A Lena? Dzwoniliście do niej? 
- Tak kochanie , powiedziała , że zaraz przyjedzie. - dodał ojciec i za chwile na sali pojawiła się moja BFF
-Hej Ang, jak się czujesz? - spytała dziewczyna przytulając mnie
-Emm... chyba dobrze, ale dlaczego nie chcecie mi powiedzieć, co mi jest? - spytałam już trochę zdenerwowana a oni tylko wymienili spojżenia między sobą
- Lena możemy Cię na chwilę prosić? - spytała mama a ona się zgodziła i wyszli z sali. Nie chcą mi powiedzieć to sama się dowiem.Wstałam z łóżka , stanęłam przed drzwiami lekko je uchylając i po prostu podsłuchałam ich rozmowę.
- I co z nią? - spytała Lena
- Niestety konieczny jest przeszczep nerek. - powiedziała ze złami w oczach moja mama , a mi zrobiło się słabo.
- Leno, chcieliśmy , żebyś się zbadała.. 
- Emm.. ale po co? 
- Możliwe , że ty możesz oddać Angel swoją nerkę. Zrobiłabyś to dla nas , a w szczególności dla niej.
- Jasne, oczywiście , dla Ang wszystko.. 
- Dobrze, chodźmy zrobić badania. - dodał mój ojciec. Załamana usiadłam na łóżku , a łzy płynęły mi po policzkach nie ubłagalnie.. Po co mam się męczyć z chorobą? Mogę to załatwić teraz i po sprawie. - pomyślałam. Podeszłam do okna , po czym je otworzyłam i stanęłam na parapecie. A byłam chyba na 10 piętrze. Serce podskoczyło mi do gardła. Nagle do sali wszedł jakiś blondyn i powiedział :
- Hej , twoja przyjaciółka kazała mi do Ciebie zajrzeć i .. - szybko podbiegł do mnie
- Nie zbliżaj się bo skoczę! 
-Ang, proszę Cię nie rób tego.. - dopiero teraz zauważyłam , że to Kendall Schmidt z naszej szkoły
- Wiesz jak mam na imię? 
- Jasne, że tak. Przecież chodzimy do jednej szkoły. - uśmiechnął się uroczo, mimowolnie też uśmiech wskoczył mi na twarz
- Nie prowokuj mnie! I tak mnie nie powstrzymasz! - rozpłakałam się  , a on wyciągnął do mnie dłoń
- Chodź do mnie. 
- Uwaga skaczę! - powiedziałam jednak tego nie zrobiłam, zabrakło mi odwagi - Eh.. nie potrafię.
- Dlaczego chcesz to zrobić? 
- Potrzebuję przeszczepu.. Ja nie chcę jeszcze umierać! Nie miałam jeszcze chłopaka ani pieska..  - powiedziałam na co chłopak się uśmiechnął i dodał
- Przejdziemy przez to razem. Pomogę Ci. 
- Obiecujesz? 
- Obiecuję. - złapałam jego rękę , a kiedy zeszłam rzuciłam mu się w ramiona i dałam upust emocją, a on głaskał mnie po włosach.Czułam taki wewnętrzny spokój, chyba ten chłopak będzie moim najlepszym przyjacielem, chociaż nigdy bym nie pomyślała ,że w ogóle kiedyś z nim porozmawiam..  I w tym momencie do sali wrócili rodzice i Lena
- Co się tu dzieje? - spytał mój tata
- Wszystko w porządku , tylko Angel przez przypadek usłyszała waszą rozmowę - wytłumaczył Kend
- Oh , córeczko nie martw się zobaczysz jeszcze się ułoży. - mama mnie przytuliła 
- Mam taką nadzieję.. 
- I co Lena możesz być dawcą? - spytał chłopak
- Niestety nie.. - spojrzała na mnie smutnym wzrokiem - Ale nie przejmuj się , lekarze obiecali , że będą poszukiwać dawcy w całym kraju. - dodała na co tylko się uśmiechnęłam. 
- Masz mamo rację, wszystko będzie dobrze , bo przecież musi! - zawsze miałam pozytywne nastawienie do świata
- Ooo.. i takie podejście mi się podoba! - przytuliła mnie Lena
- To co pakuj się kochanie, jedziemy do domu. 
- Już? - spytałam troszkę zdziwiona
- No tak , nie mają podstaw, żeby Cię tu trzymać jak na razie wszystko jest dobrze. 
- Okey, dajcie mi pięć minut. - poszłam się przebrać , a rodzice spakowali 
- Kendall! - zawołałam kiedy miał już odjeżdżać, swoją drogą niezłe miał auto
- Tak? 
- Dziękuje. - pocałowałam go w policzek
- Za co ? - spytał, choć tak naprawdę pewnie wiedział co mam na myśli
- Za to , że jesteś. 
- Nie ma sprawy. Masz to mój numer telefonu , jeśli potrzebowałabyś mojej pomocy to dzwoń. - podał mi karteczkę z numerem
- Jasne, dzięki. 
-Pa! - pożegnał się i pojechał 

** Perspektywa Kendalla** 

Muszę się przyznać , że od kiedy pamiętam podoba mi się Ang i nawet  chciałem zagadać  , ale jakoś tchórzyłem. Więc miło było ją uratować. Jak na razie jesteśmy przyjaciółmi , ale może kiedyś coś się zmieni.. :) 
- Hej synek zjesz obiad? - spytała moja mama cała w mące. Nigdy nie umiała gotować, ale się starała.
- Niee , dzięki jakoś nie jestem głodny . - dodałem i udałem się do pokoju. Otworzyłem pamiętnik i napisałem : 
"Dziś był wspaniały dzień.. Udało mi się po raz pierwszy porozmawiać z Leną , ale także uratowałem  życie Angel. Biedaczka potrzebuje przeszczepu nerek. Ale najważniejsze jest to, że jesteśmy przyjaciółmi.. Od zawsze mi się podobała , dlatego , że zawsze ma pozytywne podejście do życia , jest zabawna i mógłbym tak jeszcze długo wymieniać.Czy to nie przeznaczenie, że ma na imię Angel? Z pewnością.  W końcu znalazłem moją Cover girl.. "   
Zamknąłem zeszyt i położyłem się myśląc tylko o niej... Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. "Carlito dzwoni" Nacisnąłem czerwoną słuchawkę. Nie miałem ochoty z nikim gadać a zwłaszcza z latynosem. Zaraz by było co się ze mną działo i gdzie byłem przez cały dzień... Pena zachowuje się czasami jak moja druga mama xD Czasem było to fajne a czasem nie... Jutro do niego oddzwonię. Po chwili znów zadzwonił mój telefon. Tym razem nieznany numer.
-Halo?
-Kendall? Chciałam powiedzieć ci dobranoc
-Angel? Dobranoc- rozłączyła się. Muszę coś zrobić.... nie pozwolę jej umrzeć. Może... może ja będę mógł zostać dawcą?
-Carlos!
-No w końcu. Co z tobą stary od rana nie umiem się do ciebie dodzwonić
-Jadę jutro na badania do szpitala
-Coś się stało? Jesteś chory?
-Nie. Chcę zostać dawcą nerki dla pewnej dziewczyny
-Zakochany?
-Może.... w każdym razie nie będzie mnie jutro w studiu
-Dobra. Postaram się do ciebie wpaść i zadzwoń jakk będziesz wiedział więcej- rozłączyłem się. Angel musi żyć.....

**Perspektywa Leny**

Niestety dziś rano Ang znów wylądowała w szpitalu. Lekarze mówią że dawca jest potrzebny natychmiast. Rodzice pozwolili mi nie chodzić do szkoły. W końcu to tylko siedem dni i rozdanie dyplomów ukończenia szkoły.
-Do kogo dzwonisz?- spytałam widząc jak Angel wybiera jakiś numer
-Do Kendalla. Jesteśmy przyjaciółmi i on też powinien wiedzieć że zostało mi mało czasu. Kendall?- odezwała się do słuchawki. Powiedziała mu co i jak i miał przyjechać po szkole. Wyjęłam laptopa.

"Przez stan zdrowia musiała poczekać z wyborem chłopaka. Teraz liczyła się tylko ona. Latynos i blondyn przychodzili ją odwiedzać codziennie jednak dawcy nadal nie było."

Ten rozdział napisałam specjalnie dla Ang. Musi wyzdrowieć.
-Przynieść ci coś do picia?- spytałam.
-Herbatę jakbyś mogła- wyszłam z sali Angel i zeszłam na dół do szpitalnego sklepiku. Jak wracałam przy recepcji zauważyłam znajomą blond czuprynę.
-Co ty tu... miałeś przyjść po szkole- zagadnęłam
-Eh.... chcę się przebadać. Może będę mógł zostać dawcą dla Ang. Tylko nie mów jej o tym. To miało być anonimowo- westchnął
-I jak?
-Czekam na wyniki badań- przytuliłam go
-Dziękuję. Jesteś kochany. A teraz zmykam do Angel. Wpadnij potem- weszłam do sali.
-Proszę- podałam Ang herbatę
-Dzień dobry! Mam dla pań wspaniałą wiadomość! Znalazł się anonimowy dawca. Zabieramy panią teraz na operację- i już ich nie było. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. Usiadłam pod salą operacyjną. Po godzinie obok mnie usiadł jakiś chłopak.
-Tu ma operację Kendall?- spytał
-Schmidt? Raczej tak- podniosłam oczy i ujrzałam znajomego latynosa. Oł..... zarumieniłam się
-Carlos jestem- podał mi rękę
-Lena- uścisnęłam jego dłoń
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny- uśmiechnął się a w moim brzuchu wybuchło stado motyli.
-Dziękuję. Co taka gwiazda jak ty robi w Wichita?- ugh... debilka ze mnie! Przy nim gadam same głupoty!
-Wspieram kumpla. A pozatym chciałem poznać jego przyjaciółkę- westchnął
-To nie ja. Bardziej zależy mu na Angel- spóściłam głowę
-To dobrze... znaczy nie dobrze... znaczy dobrze ale w innym sensie- zaczął się jąkać
-Rozumiem... chyba- wyjąkałam. Z sali wyszedł lekarz.
-Obie operacje się udały. Wszystko będzie teraz dobrze- powiedział i poszedł
-Taaaaaaaaak! Woo Hooo!- krzyknęliśmy z Carlosem i się przytuliliśmy.
-Eeee... Sorki- zarumieniliśmy się oboje i odsunęliśmy od siebie. Zafstydzeni poszliśmy odwiedzić, ja-Angel; Carlos- Kendalla....

################################################

I oto pierwszy rozdział pisany razem z Asią :D mamy nadzieję że wam się podoba. Bardzo prosimy o szczere komentarze a w sobotę postaramy się dodać bohaterów. Buziaki,

Nina Rusherka i Aśka Schmidt