środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 6

Rozdział 6

** Perspektywa Carlosa **

Angel i Lena poszły porozmawiać a ja chodziłem w kółko po salonie.
-No wejdź tam!- Kendall wepchnął mnie do środka. Angel wyszła i zostawiła mnie sam na sam z Leną.
-Bardzo bym chciała jechać z Ang do Polski- westchnęła ruda
-Mam dla ciebie propozycję nie do odżucenia- zacząłem. Jak mam być szczery to muszę powiedzieć, że bardzo bałem się jej reakcji.
-Słucham- walnęła się na łóżko
-Pojedziesz ze mną na wycieczkę? Wiesz taki a'la camping. Pojechalibyśmy do Dallas po Logana a potem do lasu, nad jeziorko i następnie do New York City po Jamesa. Co ty na to?- denerwowałem się
-Brzmi ciekawie. Ale.. Mam być sama z 3 facetami?!- podniosła się gwałtownie
-Nie. Logan skombinuje ci kogoś z płci żeńskiej- uśmiechnąłem się
-No  to zgoda! Kiedy wyjazd?- wyszczerzyła się
-W piątek wieczorem. Ja już jestem spakowany. Jak chcesz to ci mogę pomóc- zaproponowałem. Tak się cieszę że się zgodziła!
-No pewnie! Ja ci będę podawać ciuchy a ty je pakuj- zarządziła ruda i po 1,5 h wszystko było już gotowe.

** Tydzień później **

Porzegnaliśmy się z przyjaciółmi i wyjechaliśmy. Rudowłosa zadzwoniła po kilku godzinach do Angel. Następnie cały czas spała. Obudziłem ją dopiero na miejscu.
-Już jesteśmy?- zdziwiła się
-Tak śpiochu- zaśmiałem się. Weszliśmy do domu Logana zostawiając bagarze w moim aucie

** Perspektywa Leny **

Weszliśmy do pięknego domku z fantastycznym ogrodem. Na progu przywitała nas starsza pani.
-Carlos! Ale ty żeś wyrósł! Dawno cię tu nie było- przytuliła go
-Witam panią Henderson! Jakoś tak czasu nie było na odwiedziny- uśmiechnął się Latynos
-A to co za młoda dama?- pani Henderson spojrzała na mnie
-To jest Lena. Sąsiadka Kendalla i moja przyjaciółka
-Dzień dobry- powiedziałam cichutko
-Dobry, dobry- uśmiechnęła się do mnie ciepło- Logan jest u siebie razem z Justine- dodała i poszła chyba do kuchni. Carlos chwycił mnie za rękę i zaprowadził do pokoju z obklejonymi drzwiami
-Loggie Bear! Co tam u ciebie stary?!- Los wparował do jego pokoju bez pukania. Jakaś blondyna leżała na łóżku i stukała coś w telefonie a szatyn czytał książkę
-Ola Carlito! -przytulili się po bratersku
-Co to za piękna dziewczyna za tobą?- spytał Logan a blondynka momentalnie się na mnie spojrzała
-Lena- podałam mu dłoń którą pocałował. Dżentelmen ^^
-To twoja dziewczyna?- spytała Carlosa blondi
-Nie. Przyjaciółka- Latynos mnie przytulił
-Aha. Justine jestem- przywitała się ze mną. Wydaje się być miłą osobą
-Jedziemy na biwak, zabieracie się z nami?- spytał mój  BFF (jak to głupio brzmi gdy się tak mówi o chłopaku).
-Pewnie że tak!- spakowali się i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Nie wiem o czym gadali bo znowu zasnęłam. Zawsze śpię jak jade autem.
-Lena!- Logan gwałtownie mnie obudził przez co walnęłam głową w szybę.
-Dzięki -,-
-No soorry ale już dojeżdżamy- tłumaczył się szatyn a ja zmroziłam go wzrokiem. Samochód stanął. Wyszłam na zewnątrz i ujrzałam przepiękny widok. Na wprost nas było jeziorko a dookoła polany roztaczał się piękny las.
-No dziewczyny! Trzeba rozstawić namioty- zarządził uśmiechnięty Latynos. Były dwa. W jednym namiocie spałam ja i Justine a w drugim Logan i Carlos. Chłopacy rozstawili wszystko i mogliśmy się potaplać w jeziorku. Weszliśmy wszyscy do wody i zaczęliśmy się chlapać. Wskoczyłam Carlosowi na plecy i próbowałam go podtopić ale on się przekręcił i wylądowałam u niego na rękach.
-I co teraz mądralo?- uśmiechnął się tajemniczo
-Błagam cię nie puszczaj mnie- odruchowo uczepiłam się jego szyi
-A może jednak?
-Nieee!- wrzasnęłam lecz było już za późno. Carlos zanurkował ze mną na rękach. Zakrztusiłam się wodą i gdy tylko się wynurzyliśmy zdzieliłam go w głowę
-Au! Za co to?- oburzył się
-Za to że ZNOWU prawie mnie utopiłeś!- obraziłam się na niego. Niech teraz cierpi debil jeden -,-
-Oj przepraszam- smyrał mi nosem po szyi. W moim brzuchu odezwały się motylki. Nie no serio? Przecież to mój przyjaciel!
-Wybzczysz mi?- zrobił oczka szczeniaczka
-Dobra tylko przestań! - zasłoniłam sobie oczy. Pobawiliśmy się jeszcze trochę w wodzie po czym wyszliśmy się wysuszyć. Zrobiło się ciemno więc razem z Justine poszłyśmy spać. Polubiłam tą blondynę ;) Obudziłam się w środku nocy bo zrobiło się.... Mokro? Poderwałam się gwałtownie. O nie! Pada i namiot nam przemókł!
-Justa! Wstawaj!- budziłam dziewczynę
-Co jest?- wymamrotała
-Namiot nam przemókł!
-Cooo?! Wiejemy!- zabrałyśmy wszystkie cenne rzeczy i wybiegłyśmy z namiotu. Zderzyłyśmy się z chłopakami
-Wam terz porzemókł?- załamał się Logan
-Do auta!- wrzasnęła Justine i szybko tam pobiegliśmy. Zamknęliśmy się w środku. Byliśmy cali mokrzy
-Trzeba by się przebrać- stwierdził Logan. I tak też zrobiliśmy. Nikt jakoś szczególnie się nie krempował (bielizny nie zdejmowaliśmy). Justine wtuliła się w Logana i obydwoje zasnęli na tylnich siedzeniach. Ja z Carlosem siedzieliśmy z przodu i wpatrywaliśmy się w deszcz.
-Może zagramy w prawda czy wyzwanie?- zaproponował Latynos
-No okey... To ja zaczynam :) Prawda czy wyzwanie?
-Prawda
-Ile czasu znasz się z chłopakami?
-Z jakieś 3-4 lata. Prawda czy wyzwanie?
-Prawda
-Jesteś fanką BTR?
-100% Rusher :D
-Prawda ;)
-Jaki jest twój ulubiony owoc?
-Marakuja^^ Kogo z BTR lubiłaś najbardziej zanim nas poznałaś?
-Ciebie...- spaliłam rumieńca
-Serio? Fajnje ^^ Prawda
-Ulubiony kolor?
-Hym... Lubię wszystkie ;d Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie- zaryzykowałam. No bo przecież jakie on mi może dać wyzwanie w samochodzie?
-Pocałuj mnie- uśmiechnął się Latynos
-O.O
-No proszę! To będzie nic nie znaczący, przyjacielski buziak- nalegał
-Nic nie znaczący?
-Obiecuję- przysięgnął
-No dobra- pochyliłam się i delikatnie go pocałowałam. Momentalnie w moim brzuchu rozszalały się motylki.
-Było aż tak źle?- spytał się Carlos gdy skończyliśmy.
-Nie... Było nawet miło...- uśmiechnęłam się po czym odpłynęłam w krainę Morfeusza... Obudziłam się pierwsza. Wszyscy jeszcze spali więc postanowiłam zadzwonić do Angel. U nas jest 6:00... Plus 9h.... W Polsce powinna być 15:00 ;d
-Halo?
-No witam cię Leno
-Ja się chyba zakochałam ...

** Perspektywa Ang**
 
Właśnie wracaliśmy do hotelu. Akurat przechodziliśmy obok jakiejś kawiarenki. Nagle jakiś koleś przypadkowo podłożył mi nogę i upadłam w wyniku czego peruka spadła mi z głowy.
- Bardzo przepraszam naprawdę nie widziałem cię! – tłumaczył się chłopak z widoczną skuchą na twarzy. Za to jego kolega bacznie mi się przyglądał.
- Daj spokój to ja powinnam uważać jak chodzę. – chłopak uśmiechnął się i pomógł mi wstać , potem grzecznie się pożegnał i odszedł z kolegą. W hotelu wzięliśmy z blondynem gorący prysznic i poszliśmy spać. Nie wiedzieć dlaczego cały czas miałam w głowie tych dwóch chłopaków, którzy wydawali mi znajomi. Nie widziałam za bardzo ich twarzy , gdyż mieli kaptury na głowie i okulary przeciwsłoneczne, ale mimo to kogoś mi przypominali.
 
** Perspektywa Kendalla **
 
Rano..
 
Obudziłem się dość wcześnie. Od razu miałem dobry humor, kiedy zobaczyłem przytuloną do mnie Angel. Wyglądała tak słodko, że nie mogłem się oprzeć i sam bardziej ją przytuliłem. Już czasami nie daję rady. Tak bardzo ją kocham ale boję się jej to wyznać, bo wiem , że ona traktuje mnie tylko jako najlepszego przyjaciela. Ehh.. dlaczego miłość jest taka trudna? Potem miałem jeszcze trochę czasu żeby chociaż pozachwycać się patrzeniem na dziewczynę, a kiedy zaczęła się budzić oczywiście udawałem że śpię .
 
**Ang**
 
Kiedy się obudziłam byłam z Kendallem w dość niezręcznej sytuacji. Ja byłam przytulona do jego torsu a on mnie obejmował. Spojrzałam na twarz chłopaka na szczęście spał. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe , zrobiło mi się bardzo gorąco i ręce mi się trzęsły. Co się ze mną dzieje do cholery?! Po cichutku wyswobodziłam się z objęć chłopaka i poszłam do łazienki. Obmyłam sobie twarz wodą i spojrzałam na moje odbicie w lustrze. Może ja się naprawdę w nim zakochałam? Ale jestem pewna, że on nie czuje tego samego do mnie, jestem dla niego tylko kolejną przyjaciółką , których ma pewnie na pęczki. Co ja mam teraz zrobić? Przecież nikt nie może się o tym dowiedzieć! A już na pewno Lena , gdyż ona już od dawna chce nas spiknąć. Tak bardzo byłam pogrążona w swoich myślach, że nie zauważyłam , kiedy chłopak wszedł do łazienki. Kendall stanął za mną , objął mnie w tali i położył głowę na moim ramieniu. W tym momencie myślałam , że zemdleję.
- A ty co taka smutna? – spytał z widocznym dobrym humorem.
- A wiesz.. martwię się jak oni zareagują na wieść że jestem ich córką. – oczywiście skłamałam chociaż nie do końca ta sprawa także nie dawała mi spać.
- A gdzie się podziała ta optymistka, którą kocham? – spytał jak gdyby nigdy nic , lecz szybko dodał – to znaczy jak przyjaciel przyjaciółkę.
- Ja też cię kocham jak przyjaciółka przyjaciela – dodałam z uśmiechem
- Idziemy na śniadanie? – spytał a ja pokiwałam tylko twierdząco głową. Nawet nie wiedziałam że z Kendalla jest taki świetny kucharz. Przygotował pyszne śniadanie , które jadłam , że aż mi się uszy trzęsły xD Po skończonym posiłku blondyn zaczął zmywać naczynia a do mnie zadzwoniła Lena.

-Halo? – spytałam
- Hej Ang. – w jej głosie dało się słyszeć , że jest zmartwiona
- No witam cię Leno - powiedziałam popijając sok
- Ja..ja się chyba zakochałam.. – dodała pospiesznie
- To wspaniale! A w kim?
- W Carlosie.- powiedziała cicho a ja wyplułam sok na chłopaka który właśnie chciał zabrać mój talerz. Mina Kendalla strasznie mnie rozbawiła ale nie zaśmiałam się tylko wypytywałam dalej:

- A on?
- Mam wrażenie że on też.
- Ty go lubisz i on cię lubi więc w czym problem?
- Jak to w czym problem? Przecież jak mój tata się o tym dowie to chyba mnie wyklnie! – powiedziała na co się zaśmiałam – Ang to nie jest śmieszne!
- Wiem znam to przecież wiesz jacy są moi rodzice..
- No wiec właśnie. Ang co ja mam zrobić?
- Skarbie słuchaj głosu swego serca.. .
- Do ciebie dzwonić po radę.. Dobra wymyślę coś , a teraz muszę kończyć bo Carlos się zbliża. Pa!
- Pa! – pożegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę , po czym schowałam telefon do kieszeni.
- Co ona ci takiego powiedziała, że musiałaś na mnie sok wypluć? – spytał troszkę wkurzony
- Że zakochała się w Carlosie.
- I właśnie dlatego musiałaś opluć moją sweetaśną koszulkę? – udawał oburzonego
- No sorry . Swoją drogą współczuję Lenie. 
- Dlaczego?
- Bo chodź by była z Carlosem to miałaby przerąbane u jej ojca. Z resztą moi rodzice nie są lepsi. Jakby się dowiedzieli że byłam z Chrisem to bym miała aferę. Bo wiesz oni myślą że nadal jestem ich słodką córeczką , która skupia się tylko na nauce.
- Cicha woda brzegi rwie..
- Dokładnie. To co zbieramy się „rodzice” już pewnie na nas czekają. – dodałam i poszliśmy się przebrać w nasze stroje. Po jakiś 20 minutach byliśmy już na miejscu.
- Dzień dobry  - przywitałam się radośnie a Artur to znaczy mój „tata” zaprosił nas do środka.
- O witajcie. – dołączyła do nas Angie , która właśnie wyszła z kuchni.
- To co zjecie z nami śniadanie? – spytał Artur
- Nie właśnie zjedliśmy , ale dziękujemy.
- No dobrze. Olek , Tomek chodźcie na śniadanie! – zawołała Angie  i poszliśmy do kuchni. Chwilę później do wyżej wymienionego miejsca wsiedli TOMSON I BARON z Afromental?!
W tym momencie miałam ochotę krzyczeć , ale musiałam zachować powagę.
- Chłopcy to są naukowcy badający zwyczaje Polskich rodzin. – przedstawiła nas Angie
- Przecież to jakaś ściema! – dodał oburzony Tomson – Oni nie są żadnymi naukowcami!
- Tomek! O czym ty mówisz? – spytał zaciekawiony Artur
- Wczoraj widziałem tą dziewczynę , ale bez peruki! Pewnie jest jakąś dziennikarką!
- Możesz nam to jakoś wyjaśnić? – spytała widocznie rozczarowana Angie
- Tak nie jesteśmy naukowcami.. – dodałam ściągając perukę . Wszyscy byli wściekli tylko Baron cały czas mi się przyglądał.. – Przepraszam , że was okłamałam.. jestem..
- Angelika.. – dodał cicho Baron wpatrując mi się w oczy
- Skąd wiesz? – spytałam
- Miałbym nie poznać własnej siostry? – dodał z uśmiechem i mnie mocno uściskał. Miny wszystkich z gniewu przerodziły się w niedowierzanie.
-  O mój Boże.. – Angie krzyknęła i szybko do mnie podbiegła i zaczęła mnie ściskać razem zaczęliśmy płakać. Potem jeszcze Artur do nas dołączył.
- Moja mała córeczka.. – Angie położyła rękę na moim policzku. Spojrzałam kątem oka na Kendalla , który się uśmiechał pewnie zaczaił że wszystko się wydało. Zauważyłam też że Tomson  stoi i wszystkiemu się przygląda. Kiedy wszyscy już mnie po przytulali przyszła kolej na niego. Podszedł do mnie i uściskał mnie tak mocno że prawie nie mogłam oddychać , ale nie miałam mu tego za złe.
- Ale wiesz niepotrzebny był ten cały cyrk z tymi naukowcami.. – dodał Tomek a ja się uśmiechnęłam. Agnie cały czas płakała w ramię Arturowi a Tomek  i Olek mnie przytulali. Nadal nie mogłam w to uwierzyć, że oni są moimi braćmi.
- Heh.. cieszę się, że was w końcu poznałam – powiedziałam z uśmiechem obcierając łzy
- A kim on jest? – spytał Olek pokazując ręką na Kendalla
- Twój chłopak? – spytał Tomek
- Nie. To jest mój przyjaciel Kendall Schmidt.
- Kendall to są moi bracia Tomek i Olek. – powiedziałam do Kendalla po Angielsku po czym chłopacy przywitali się po przyjacielsku.
- Zaraz zaraz ten Kendall Schmidt? Z Big Time Rush? – spytał Artur
- Tak. – powiedziałam ściągając z głowy perukę Kendallowi.
- Miło mi cię poznać. – Artur o dziwo powiedział po Angielsku i podał rękę chłopakowi
- Mi pana również. – dodał blondyn Resztę dnia spędziliśmy razem tak na prawdę na oglądaniu starych zdjęć i wspominaniu czasów kiedy jeszcze z nimi mieszkałam . Oczywiście ja nic z tego nie pamiętałam ale fajnie było tego posłuchać. Chciałam im zadać pytanie dlaczego oddali mnie do adopcji , ale stchórzyłam..  Po fajnie spędzonym dniu wróciliśmy z Kendallem do hotelu..

***

I mamy kolejny rozdział ^^ Mam nadzieję że się wam spodobał :) Prosimy o komentarze! Pozdrawiamy,

Nina i Asia ;**

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 5

Rozdział 5

** Perspektywa Carlosa **

-Życie jest niesprawiedliwe- klapnąłem na kanapę gdy Lena wyszła.
-Stary! Trzeba było działać a nie teraz użalasz się nad sobą- stwierdził Kendall
-Mhm..- mruknąłem
-Carlos! Ogarnij się chłopie!- klepnęła mnie w głowę Ang
-Musisz zrobić coś dla Leny żeby wiedziała że ci na niej zależy- mówiła dalej -Hym... Może jej coś zaśpiewasz? Nieee... Wiem! Zabierzesz ją na wspaniałą i pełną przygód wycieczkę a wtedy ja i Kendall będziemy mogli wyjechać na parę dni do Polski ^^
- Wycieczka? To nie głupi pomysł... Masz może laptopa?- poderwałem się
-Ja nie ale Lena ma u siebie w pokoju. Zaraz ci przyniosę- Angel pobiegła na górę i po chwili wróciła z powrotem.
-A co z nim?- Kendall wskazał na nieprzytomnego Chrisa.
-Weź go gdzieś wynieś- mruknęła brunetka. Kendall chwycił go za nogę i wywlekł do innego pokoju. On i Ang zaczęli oglądać TV a ja włączyłem laptopa.
-Ang podasz mi hasło?- spytałem
-Wpisz ROBERTO- westchnęła. Uśmiechnąłem się pod nosem wpisując swoje drugie imie. Wszedłem na Google i szukałem jakiegoś ciekawego miejsca. Po 1,5 h doszedłem do wniosku że pojedziemy do Dallas a przy okazji odwiedzimy Logana. Wyłączyłem go laptopa i odłożyłem go na stòł w kuchni. Przez okno ujrzałem podjeżdżające auto z którego wysiadła ruda z jakimś kolesiem. Nagle się pocałowali. Zagotowało się we mnie i wkurzony wyszedłem na dwór.
-Lena!- podeszłem do dziewczyny
-C-Carlos...? Heeej?- przytuliła mnie a mój gniew minął.
-Kto to jest?- zdziwił się tamten gościu
-Jackob to jest Carlos, mój najlepszy przyjaciel- wyjaśniła
-Przyjaciel? Jen... On? Serio? Daj sobie spokój z takimi dziwnymi typkami. Wybieraj. Albo on albo ja- zaśmiał się kpiąco
-Po pierwsze mam na imię LENA. Po drugie Los nie jest dziwny a po trzecie wybieram Carlosa- odpowiedziała powoli i wyraźnie
-Serio?- zdziwiłem się
-Pożałujesz tego! I nie przychodź więcej na moje zajęcia!- wkurzony wsiadł do auta i odjechał.
-Wszystko dobrze?- spytałem dla pewności
-Tak. W porządku. I tak go nie lubiłam- uśmiechnęła się- Za to ty... Nie mogłabym ci tego zrobić przyjacielu- przytuliła mnie. Taaa... Szkoda że "tylko" przyjacielu...
-Choć do środka- chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do domu. Tam opowiedziała wszystko Kendallowi i Angel.

** Perspektywa Angel **
 
Po tym jak Lena nam wszystko opowiedziała wzięłam brunetkę do osobnego pokoju i zaczęłam rozmowę :
-Słuchaj Lenka muszę ci coś wyznać.
-Tak?
-Eh.. nigdy nie chciałam ci tego mówić.. Ale jednak przyszedł czas, żebyś się o tym dowiedziała. - złapałam dziewczynę za ręce a ta zdezorientowana patrzyła dalej na mnie – Jestem adoptowana. 
-Żartujesz tak?
-Niestety nie.
-Ale, ale... dlaczego nie chciałaś mi o tym mówić?
-No przyznaj, że nie było się czym chwalić..
-No fakt. W takim razie kim są twoi rodzice? - pytała dalej
-Hmm.. to nie jest takie proste. Chodzi o to że nie nam ich. Wiesz rodzice zastępczy zawsze chcieli mnie z nimi poznać, opowiadali mi o nich, ale jakoś nie interesowali mnie. Teraz kiedy Kendall mnie przekonał żebym ich odwiedziła, poznała to jakoś ciekawi mnie to wszystko. Jacy są , czy mam rodzeństwo itp. Więc jadę do Polski!
-Jej! Szykuje się wycieczka. - cieszyła się dziewczyna
-Uuu.. ty kochana jedziesz na inną wycieczkę. - dodałam poruszając znacząco brwiami 
-O czym mówisz?
-A to już ci Carlos wszystko wyjaśni. - dodałam i w tym momencie do pokoju wszedł wcześniej wspomniany Latynos.
-To ja wam nie przeszkadzam. - odparłam i wyszłam. Dosiadłam się do Kenda , który oglądał coś w TV.
-To jak gotowy na Polskę? - spytałam wtulając się w chłopaka
-Jak nigdy dotąd. - odparł z uśmiechem 
-To kiedy lecimy?
-No nie wiem.. A rozmawiałaś o tym z rodzicami?
-Tak , powiem ci że nawet ucieszyli się. Opowiedzieli mi kilka ciekawych rzeczy o nich i podali adres z dokładną mapą.
-No to dobrze. Tylko jest jeden problem.
-Jaki? - spytałam odsuwając się troszkę od niego 
-Jak my się tam dogadamy?
-O to się nie martw kochany , język Polski mam w jednym paluszku xD
-Jaką ja mam zdolną przyjaciółkę! - powiedział przytulając mnie do siebie – A tak między nami to jak się trzymasz?
-Nawet dobrze. Nie myślałam że mogę to tak dobrze znieść. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że tak naprawdę nie kocham go.. - wyjaśniłam a na ustach Schmidta pojawił się uśmiech? Ale nie wnikałam..

  *Tydzień później*

-Uwaga proszę zapiąć pasy za chwilę lądujemy w Polsce. -usłyszałam głos kobiety i posłusznie wykonałam polecenie. Po około 10 minutach wyszliśmy już z lotniska i szliśmy sobie spokojnie ulicami Warszawy. Potem udaliśmy się do hotelu i razem z Kendallem uznaliśmy że lepiej będzie jak poprosimy o jeden wspólny pokój, żebyśmy nie przepłacali. 
-Oh nareszcie! - powiedziałam i klapnęłam na łóżko.
-To co idziemy do twoich rodziców? - spytał blondyn kładąc się obok mnie
-A może później co? - spytałam odwracając się do niego
-Ang, chcesz to przekładać w nieskończoność? - odgarnął mi niesforny kosmyk włosów za ucho
-I co zapukam do ich drzwi i powiem „ Dzień dobry jestem państwa córką? „ 
-Wiesz co mam plan. Możemy kogoś udawać i wejść do ich domu i dowiemy się jakimi są ludźmi itp. Żebyś mogła się ich lepiej poznać.
-Dobry plan! Chodź idziemy! - wstałam i pociągnęłam blondyna za mną. Na początku obgadaliśmy cały plan a potem poszliśmy do sklepu z przebraniami. Gotowi ruszyliśmy do „moich” rodziców. Nadal nie mogłam się z tym oswoić.
-Wow.. niezłą mają chatę co nie? - spytał blondyn kiedy byliśmy już przed ich  domem 
-Kendall to teraz nie istotne chodź! - dodałam i podeszliśmy do drzwi. - Co ja mam mówić?
-Nie wiem improwizuj! -powiedział szybko chłopak zanim średniego wzrostu mężczyzna otworzył nam drzwi.
-Dzień dobry! - powiedziałam zdenerwowana 
-Dzień dobry. Słucham o co chodzi? - powiedział pośpiesznie widząc nasze stroje
-Emm.. jesteśmy naukowcami , którzy badają zwyczaje polskich rodzin.. - sama bym sobie w to nie uwierzyła. - W związku z tym czy pan i pańska rodzina nie chcielibyście wziąć udziału w tym oto badaniu?
-Hmm.. a długo wam zajmie to badanie?
-Nie więcej niż 2 dni.  - dodałam i się uśmiechnęłam
-W takim razie zapraszam. - dodał i pokazał ręką żebyśmy wyszli do środka  tam usiedliśmy przy stole a do pomieszczenia weszła przepiękna blondynka ,  nie wiem dlaczego ale miałam wrażenie że to moja mama. Była nawet na mnie podobna. 
-Dzień dobry. - przywitała się
-Kochanie to są jacyś naukowcy , którzy przeprowadzają badania na temat zwyczajów Polskich rodzin. A że jesteśmy tolerancyjną rodziną pomyślałem, że to dobry pomysł. - dodał mężczyzna na co „mama” że tak ją nazwię się uśmiechnęła
-Dobrze więc na czym ma polegać to badanie? - spytała w końcu 
-Właściwie państwo opowiedzą nam trochę o sobie a potem mogą wrócić do swoich zajęć a my będziemy to wszystko obserwować. - wyjaśniłam a oni dosiedli się do stołu 
-A ten pani kolega dlaczego nic nie mówi? - spytał „tata” 
-Emm.. bo .. - nie wiedziałam jak mam go nazwać – bo.. Liam nie jest stąd, to znaczy jest obcokrajowcem.
-Dobrze więc wracam do pracy. - dodał mężczyzna i udał się do jakiegoś pokoju. Potem podążaliśmy za „mamą” , która sprzątała a między innymi : układała ubrania , zamiatała, myła naczynia itp. a  w międzyczasie opowiadała nam co nieco o swojej rodzinie. Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy, że mój „tata” jest choreografem i jednocześnie dyrektorem szkoły w, której sam uczy i „mama” także pracuje w tej szkole jako nauczycielka muzyki , swoją drogą jak na swój wiek to wyglądała bardzo młodo. Bardzo bawiła mnie sytuacja, kiedy kobieta coś opowiadała a Kendall udawał że wszystko rozumie i robi notatki :)
-Angie mogę cię prosić na chwilkę? - w kuchni, w której akurat się znajdowaliśmy pojawił się „tata”i razem wyszli. Zaraz zaraz Angie to skrót od Angelika to znaczy że ona ma tak samo na imię jak ja?
-I jak ci idzie? - szepnął Kendall
-Jak na razie dobrze. Ale wiesz wydają się taką szczęśliwą rodziną.. to dlaczego mnie oddali do adopcji? - w moich oczach pojawiły się łzy
-Ang , nie możesz teraz płakać bądź silna. - chłopak obiął mnie ramieniem i chwilę później odsunął się ode mnie bo w kuchni pojawiła się Angie. 
-Przepraszam to na czym stanęliśmy? - spytała
-Może niech nam pani powie czy ma pani dzieci?
-Tak mam dwóch wspaniałych synów. - dodała dumnie
-I nie miała nigdy pani więcej? - dodałam a kobieta zaczęła się denerwować
-Co ma pani na myśli? - spytała jak gdyby nigdy nic
-Nie nic tylko tak spytałam.. To kiedy poznamy państwa pociechy?
-Najprawdopodobniej jutro, bo dzisiaj mają koncert i..
-Koncert? To znaczy, że są sławni?
-No tak.. mają swój zespół i często nie ma ich w domu. Przykro mi czasami z tego powodu, ale wiem, że spełniają w ten sposób swoje marzenia.
-Jest pani wspaniałą matką. - dodałam z uśmiechem
-Miło mi że tak sądzisz. 
-Zrobiło się późno dziękujemy za wszystko i do zobaczenia jutro! - dodałam i razem z chłopakiem wyszliśmy.
-Ah nie wierzę , że to zrobiliśmy. - dodałam ściągając perukę 
-Udało ci się coś dowiedzieć?
-Tak spytałam ją o dzieci odparła , że ma dwóch synów , a kiedy spytałam czy kiedykolwiek miała więcej to widać było , że się zdenerwowała. Nie wiedziała co ma mi powiedzieć.
-Moja bystra przyjaciółka – chłopak mnie przytulił a mi zaczął dzwonić telefon 
-Halo?
-Hej Angel co tam? 
-No witam cię Leno :) A właśnie byliśmy u moich „rodziców” - zaakcentowałam to słowo
-I jak wrażenia ?
-Są tak bardzo przemiłą rodziną że ja nie wiem dlaczego oddali mnie do adopcji..
-Nie przejmuj się kochana.
-A co u ciebie? - spytałam i zobaczyłam jak Kend podchodzi do jakiejś kobiety i coś jej mówi
-A właśnie jedziemy z Carlitem do Dallas.
-W takim razie życzę miłej zabawy.
-Dzięki. To kończę. Pa. 
-Pamiętaj pisz , dzwoń , w razie potrzeby uciekaj.
-Okey , będę pamiętać.
-Pa. - dodałam i się rozłączyłam.
-Załóż perukę. - rozkazał a ja wykonałam jego polecenie. Chłopak dał kobiecie telefon a ta nam zrobiła zdjęcie. Potem chłopak wstawił je na twittera z dopiskiem „ Nasza tajna misja” 
-Idziemy na lody? ,
-Tak jasne :) - dodałam i poszłam z chłopakiem do lodziarni. Jednak cały czas chodziło mi po głowie pytanie dlaczego moi rodzice mnie nie chcieli..?

***

I oto rozdziałek :) Mam nadzieję że się wam spodobał. Razem z Asią bardzo dziękujemy za tyle wejść na bloga i prosimy o wasze komentarze ^^ Pozdrawiamy,

Nina Rusherka i Aśka Schmidt ;**