niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 9

Rozdział 9

**Perspektywa Leny**

Dojechaliśmy jakoś do szpitala. Po godzinie badań wreszcie wyszedł do mnie lekarz.
-I co z nimi?- spytałam
-Pani Angel zemdlała od dużej dawki stresu. Jak się obudzi można ją zabrać do domu. Pan Liam ma złamany nos. Pan Carlos ma teraz zszywaną głowę i prawdopodobnie ma wstrząs mózgu. Poleży kilka dni na obserwacji. Natomiast pan Kendall ma dużego kaca i kilka siniaków- skończył swój monolog. Jak dobrze że nic poważnego im się nie stało.
-Kendall?
-Tak, jakiś przechodzeń przywiózł go tutaj bo myślał że pacjent zemdlał i jest na coś chory- uśmiechnął się lekarz. Swoją drogą był całkiem przystojny. Długie brązowe włosy, idealnie przycięta grzywka, piękns niebieskie oczy i ten uśmiech....
-Przepraszam że pytam, ale czy możemy przejść na ty? Jestem Mason- podał mi rękę
-Lena- uścisnęłam jego dłoń
-Może spotkamy się potem na kawie?
-Z chęcią- uśmiechnęłam się i poszłam do Kendalla. Mason był zupełnie inny od Carlosa. Miły i sympatyczny no i chyba mu się spodobałam. Nie to co Carlos który jest TYLKO moim przyjacielem.... a szkoda...
-Hej blondas- usiadłam koło niego w poczekalni
-Ciiiszeej- jęknął
-Trzeba było tyle nie pić. Ominęła cię niezła bójka
-Jakoś nie chce nic o tym wiedzieć. Carlos sam się prosił...
-Ooo.. czyli jednak coś pamiętasz? Ciekawe, ciekawe... a pamiętasz jak Ang zemdlała?
-Co?!- zdenerwował się
-To. Jak sie obudzi to wypiszą ją ze szpitala.  Idź do niej i wróćcie razem do domu a ja zajme się Carlosem- wstałam i udałam się do sali Latynosa po drodze kupując mu jakieś gazety.
-Lena?- zdziwił się na mój widok
-Ej nie, Duch Święty- Carlos cicho się zaśmiał
-Jak się czujesz?- spytałam już na poważnie
-Od kąd tu jesteś, o wiele lepiej- uśmiechnął się a ja czułam jak się rumienie
-Mam dla ciebie kilka gazet- szybko zmieniłam temat
-Oo.. dawaj jedną- podałam mu a ja zaczęłam czytać inną. Gdzieś tak w połowie gazety natknęłam się na test przyjaźni.
-Zobacz Carlos! Zrobimy go?- przysunęłam mu gazetę.
-No okej...- mruknął
-Jaki jest mój ulubiony kolor?
-To proste. Szary
-Mój ulubiony owoc?
-Arbuz, gruszka, mango, marakuja
-Zgadza się. Moje największe marzenie?
-Eee.. aaaa.... mieć psa?- widać było że strzela
-Nie. Moja ulubiona piosenka?
-I... Impossible?
-Nie. Moja szczęśliwa liczba?
-9?
-Nie. Moje hobby?
-Piiiisaaanieee?
-Nie. Moja największa wada?
-Ty nie masz wad
-Nie. Moje ulubione zwierze?
-Kooń..Kot!
-Nie. Czy mam jakiś amulet co przynosi mi szczęście?
-Nieeee?
-Błąd. I ostatnie, czy nasza przyjaźń ma sens?
-Ta... ej! Tego nie ma w gazecie- wytknął mi
-Zgadłeś 2 na 10 pytań! I ty masz być moim przyjacielem?!
-Znamy się dopiero od 3 tygodni!
-No to co?! Powinieneś coś o mnie wiedzieć
-Lepiej zrób ten test Angel!
-Nie odwracaj kota ogonem
-Bo co? Trafiłem w czuły punkt? Bo ona przestała ci o wszystkim mówić i ? Bo woli Kendalla?
-Zamknij się! Ty nic nie rozumiesz! A myślałam.... widocznie się myliłam- wybiegłam z jego sali z płaczem. Nienawidzę go! Pobiegłam do domu i zanknęłam się w swoim pokoju. Nie gadałam z nikim chociaż wszyscy się do mnie dobijali, wyłączyłam telefon i tylko leżałam i płakałam. Po trzech dniach zapukała Ang (po raz tysięczny). Nie otworzyłam.
-Lena... nie chcesz gadać to okej ale chce ci powiedzieć że jade z Kendallem do  Las Vegas. Carlos... wyjdze dopiero za tydzień ze szpitala i menago dał chłopakom wolne na ten czas, słyszysz?- nie odpowiedziałam tylko zerwałam się z łóżka i otworzyłam drzwi.
-Nie zostawiaj mnie- szepnęłam błagalnie.

**Perspektywa Angel**

Po przebudzeniu poczułam okropny ból głowy i o dziwo, kiedy otworzyłam oczy byłam w szpitalu.Przemierzyłam wzrokiem całą salę i ujrzałam śpiącego przy moim łóżku Jamesa.Chłopak po chwili się obudził i powiedział:
-Hej Ang. Jak się czujesz?
-James co ty tu robisz? Właściwie co ja tu robię? - spytałam łapiąc się za głowę gdyż zaczęła mnie strasznie boleć.
- Wszystko ok? - zmartwił się
-Tak. - dodałam szybko a chłopak się uśmiechnął a po chwili spytał:
- Na serio nie pamiętasz co się wczoraj zdarzyło?
-To dziwne, ale nie bardzo.. Mógłbyś mi opowiedzieć?
-Wiesz ja też dokładnie nie wiem o co wam poszło, ale widziałem jak Carlos przyłożył temu.. jak mu tam.. - zamyślił się - Wiem! Liamowi..
- O matko! Nic mu nie jest?
- Ang to ty leżysz w szpitalu a martwisz się o tego gnojka?! - podniósł głos
- Przynajmniej mam serce.. nie tak jak ty.. - dodałam spokojnie chociaż w środku już się gotowałam
- Ehh.. wiem byłem w tedy idiotą ale czy nie możesz mi tego wybaczyć?
- Wybaczyć tak , ale nie zapomnieć.. - odparłam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Maslow chciał coś dodać, ale do sali wpadł zadyszany Schmidt.
- Ang nic ci nie jest? - spytał i szybko mnie uściskał byłam na niego zła za to że na tej imprezie mnie zostawił samą z Liamem ( to jedyne co pamiętam) ale na wspomnienia z Jamesem byłam tak rozpaczona , że musiałam się do kogoś przytulić i właściwie chciałam, żeby tym kimś był właśnie Kendall.
- To może ja już pójdę. - powiedział smutnie James po czym wyszedł a ja zostałam sama z blondynem cały czas wtulając się w niego.
- Ang.. ? - szepnął mi na ucho - W porządku? - spytał odsuwając się ode mnie
-Nie! Nic nie jest w porządku.. Już drugiego dnia, odkąd jestem w L.A. a już trafiam do szpitala. - nie chciałam tym go urazić, ale jakoś pod wpływem chwili samo mi się tak jakoś powiedziało , nie kontrolowałam tego. 
- Wiem.. zachowałem się jak skończony dupek.. - powiedział a ja się nie odezwałam - Ang na prawdę mi przykro.. Przepraszam. - na jego twarzy malowała się skrucha
- Rozumiem Kendall.. Ja też przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałam, ale wiesz w obecności Jamesa powracają wszystkie te złe wspomnienia.. - dodałam  zakrywając twarz dłońmi a blondyn znów mnie uściskał, ale tym razem dość mocno.. Wydawało mi się, że ma wyrzuty sumienia za tą całą sytuację, w końcu to on mnie tu ściągnął i w małym stopniu zafundował takie wrażenia..
- Co ty na to, żebyśmy na kilka dni pojechali sobie do Las Vegas? Tylko ty i ja. - spytał z ogromnym uśmiechem na twarzy
- Serio? Do Vegas? A nie musicie teraz nagrywać serialu? - w sumie podobała mi się ta propozycja, ale nie chciałam, żeby Kendall przeze mnie miał jakieś nie przyjemności w pracy.
- Praca nie zając nie ucieknie.. a z resztą i tak mamy akurat wolne. To co zgadzasz się?
- Z wielką chęcią. - zgodziłam się i dałam chłopakowi buziaka w policzek
- To ubierz się i idziemy na plan. - rozkazał
- Co? Na jaki plan? - zdziwiłam się
- Musimy dograć jakąś jedną scenę. a przecież nie pójdziesz sama do domu.
- Dlaczego nie? Przecież jestem już dużą dziewczynką. - zaśmiałam się
- Ale ja bym się o ciebie denerwował a w tedy nie mógłbym się skupić na pracy. Dalej ubierz się i lecimy. - dodał i wyszedł z uśmiechem. Sama uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam się przebrać. Po jakimś czasie gotowa dołączyłam do chłopaka. Chciałam jeszcze zajrzeć do Liama, ale jakoś bałam mu się w oczy spojrzeć. Na planie towarzyszyłam Kendallowi nie mal wszędzie. Najpierw chłopak poszedł do takiej jakby "kosmetyczki" pomalowali go i wgl. , potem stylistka wybrała mu fajowe ciuchy, które założył i na końcu przyszedł czas na scenę. Trochę im to zeszło bo biedna Katelyn się kilka razy pomyliła i musieli robić kilka dubli. Trochę  znudzona oglądaniem w kółko tego samego poszłam sobie do automatu po jakiś napój. Kiedy wróciłam to zastał mnie nie miły (jak dla mnie) widok. Kendall całował Katelin, oczywiście to była tylko scena, ale strasznie mnie to zabolało. Upuściłam butelkę z wodą i wybiegłam z budynku. Nie wiem jak daleko biegłam ale zatrzymało mnie to , że na kogoś wbiegłam.
- Strasznie przepraszam ja nie widziałam... Olek? - tym kimś okazał się mój braciszek
- Ang? Co za spotkanie. - dodał po czym pomógł mi wstać i mocno mnie uściskał a ja zaczęłam szlochać - Tak bardzo się cieszysz, że mnie widzisz?
- Nieee.. to znaczy tak, ale nie o to chodzi..
- W takim razie co się stało? - spytał zmartwiony
- Eh.. Kendall musiał dograć jakąś scenę w tym ich serialu i zabrał mnie ze sobą.. no i tamm.. była taka scena, w której on całował taką Katelyn. - wyszlochałam
- A ciebie to zabolało? - spytał a ja pokiwałam twierdząco głową i wtuliłam się w niego - Wiesz co? Nieopodal jest kawiarnia pójdziemy do niej i mi wszystko opowiesz a teraz napisz do niego, żeby się nie denerwował. - rozkazał , a więc zrobiłam co kazał wysłałam Kendallowi SMS " Olek jest w L.A. i zabiera mnie na kawę. Nie martw się o mnie :** " 
- A więc jak tam jest z Kendallem? - spytał kiedy już usiedliśmy w kawiarni
- Olek no co ja mam ci powiedzieć? On mi się po prostu podoba.. - wyjaśniłam, fajnie było się w końcu komuś wygadać
-Ale?
- Boję się, że jak mu to powiem, a on nie czuje tego samego, to może się wszystko popsuć. - dodałam popijając sok pomarańczowy, który właśnie przyniósł nam kelner
- Oj Angel.. a co jeśli on czuje to samo? - spytał z uśmiechem 
- Olek.. spójrz na to realnie. Jesteśmy z dwóch różnych światów , on jest sławny a ja.. 
- Hej.. - powiedział kładąc mi rękę na ramię - Ty po prostu się boisz tego, że możesz być z nim szczęśliwa. Ty go kochasz Angel. 
- Być może , ale on dla mnie zbyt dużo znaczy i nie chciałabym go stracić. - odparłam , potem pogadaliśmy jeszcze, ale Olek nie drążył już dalej tematu Kendalla , następnie chłopak odprowadził mnie do domu. Byłam taka rozkojarzona, że nawet nie spytałam go co go sprowadza do Los Angeles.  
- O Hej Ang co tam u twojego brata? - spytał Logan, kiedy weszłam do kuchni 
- Emm.. co? - spytałam 
- Stało się coś? 
- Nie przepraszam jestem zmęczona.. Pójdę się przespać.. 
-Uuu.. no właśnie, będziesz dzisiaj musiała spać w innym pokoju.. 
-Dlaczego? - zdziwiłam się 
- Lena zamknęła się w pokoju i nie chce otworzyć drzwi. Wszyscy się do niej dobijaliśmy, ale na marne.. - wyjaśnił , a ja bez zastanowienia pobiegłam do naszego pokoju. Dość długo pukałam do drzwi ale dziewczyna nie miała zamiaru otwierać, nawet nie zamieniła ze mną słowa. W końcu przyszedł po mnie Kendall i wziął mnie do swojego pokoju, gdyż byłam tak zmęczona , że nie miałam już sił by iść. 
Kilka dni później mieliśmy już wyjeżdżać do Vegas i postanowiłam, że powiem o tym Lenie.
 -Lena... nie chcesz gadać to okej ale chce ci powiedzieć że jade z Kendallem do  Las Vegas. Carlos... wyjdze dopiero za tydzień ze szpitala i menago dał chłopakom wolne na ten czas, słyszysz?-  powiedziałam spokojnie chociaż miałam ochotę jej to wykrzyczeć.
-Nie zostawiaj mnie- wybiegła z pokoju i szepnęła błagalnie a ja od razu ją mocno przytuliłam. Następnie weszłyśmy do pokoju by spokojnie pogadać. 
- A więc co się stało? - spytałam 
- Ang? Wolisz Kendalla ode mnie? - spytała ze łzami w oczach
- No co ty?! Lenka , lubię Kendalla , ale nie tak bardzo jak ciebie! Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i nawet Kendall tego nie zmieni. - wyjaśniłam a dziewczynie widocznie polepszył się humor
-Przepraszam. Powinnam wierzyć w swoją BFF... - dodała a ja ją uściskałam - Więc mówisz, że jedziesz z Kendziem do Vegas? - posmutniała
- No tak, ale nie na długo.. Przecież nie jesteś tu sama.. Jest Logan, Justine, James no i.. Carlos. 
- Nie chcę tego debila widzieć!! 
- Dlaczego? 
- Carlos mi nagadał głupot , że wolisz Kendalla ode mnie itp.. 
- Że co?! - teraz to się zdenerwowałam , chciałam iść do tego idioty, ale Lena mnie zatrzymała 
- Angel co ty chcesz zrobić?
- Powiedzieć temu głupkowi co o nim myślę! 
- Proszę cię uspokój się.. przecież ty nie możesz się denerwować.. 
- Nie będzie mi tu kłamał na mój temat! Wiesz, że tego nie na widzę! - wykrzyczałam 
- Tak wiem.. - przytuliła mnie - Załatwię to. A teraz bierz manatki i w drogę =) 
- Ang możemy już jechać? - do pokoju zajrzał Kendall 
- Tak. - odparłam . Pożegnałam się z przyjaciółką , zabrałam walizki ( nie musiałam się pakować, gdyż nawet się nie rozpakowałam) i ruszyliśmy w drogę...

***
I mamy kolejny rozdzialik ^^ Świetnie mi się go pisało Asiu ;* 

Bardzo prosimy o komentarze. Pozdrawiamy,
Nina i Asia


czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 8

Rozdział 8

**Perspektywa Leny**

Większość drogi przebyliśmy w ciszy. Carlos prowadził a ja albo spałam, albo słuchałam muzyki z MP4. Późnym wieczorem dojechaliśmy do LA. Latynos zaparkował przy olbrzymiej willi. Weszliśmy do środka. Przywitał nas Logan odpoczywający po podróży. James miał dojechać jutro a Kendall (z tego co mi mówiła Ang) leci do nas samolotem z Polski. Wszystko pięknie i ładnie ale nie jestem jakoś szczególnie wesoła. Dobiły mnie wspomnienia o mamie. Niby to było tak dawno ale nadal boli. Rozpakowaliśmy się i poszliśmy spać. Z samego rana dołączył do nas James i Kendall. Co mnie zdziwiło? Zwierzyniec który przywiózł James. Dwa psy i świnka o.O
-Sydney!- Latynos podbiegł do większego psa i zaczął go głaskać
-Yuma!- blondyn zabrał na ręce świnke
-Fooox!- James przytulił mniejszego psiaka
-A to co niby miało być?- Logan spojrzał na niego dziwnie
-Jak wszyscy to wszyscy- brunet wywalił na niego język i poszedł się rozpakować.
-Nie ma jeszcze żadnych dziewczyn?- zdziwił  się Kendall
-A ja to co? Duch?!- obużyłam się
-Oj no sorry. Oprócz ciebie?- wywrócił oczami blondas
-Nie- mruknęłam. Ja mu tego nie wybacze! Jeszcze mnie popamięta -,-
-Justine przyjedzie za pare tygodni. Ma jeszcze coś do załatwienia w Dallas- wtrącił się Logan
-A Ang?- spytał Carlos nalewając psu wode do miski
-Zostanie jeszcze trochę w Polsce u swoich rozdziców a potem tu przyjedzie- wyjaśnił Kendall i również poszedł się rozpakować. Po godzinie chłopacy pojechali do studia a ja zostałam sama ze zwierzakami.
-Ehh- usiadłam na kanapie w salonie. Przybiegła do mnie Sydney ze smyczą w pyszczku
-Chcesz iść na spacer?- zabrałam smycz i przypięłam jej do obroży
-Hał! Hał!- zamerdała ogonem i polizała mnie po policzku.
-Hahahah.. to idziemy- zamknęłam dom i poszłyśmy na spacerek. Chodziłyśmy uliczkami Los Angeles. Nagle Sid zaczęła biec przez co wpadłam na jakiegoś chłopaka. Odwrócił się a ja ujrzałam znajomą twarz.
-Przepraszam- wydukałam
-Nic nie szkodzi. Ty jesteś Lena tak?- chłopak pożądnie mi się przyglądał
-Tak, a ty Liam? Ten z kursu tańca?- chciałam się upewnić
-Taa.. pozdrów ode mnie Angel- uśmiechnął się
-Okej i jeszcze raz przepraszam- odwzajemniłam uśmiech i Sydney pociągnęła mnie do dalszego spaceru. Po godzinie wróciłyśmy do domu. Nakarmiłam Foxa, Yume i Sid oraz postanowiłam przyrządzić chłopakom obiad. Po chwili pierogi były gotowe. Ang kiedyś nauczyła mnie je gotować. Usłyszałam otwieranie drzwi i krzyk "Jesteśmy!". Po chwili w kuchni pojawili się chłopacy. Ich widok dosłownie zwalił mnie z nóg.
-Jest aż tak źle?- zmartwił się James
-Niee... wyglądacie nieziemsko!- zapiszczałam a Carlos pomógł mi wstać z podłogi. Wszyscy mieli zupełnie nowe fryzury.
-Menago kazał nam się obciąć na potrzeby serialu- wyjaśnił Logan
-Serial?- zdziwiłam się
-Tak, będziemy mieć własny serial na Nickelodeonie- uśmiechnął się Kendall
-Angel padnie jak cie zobaczy- stwierdziłam a blondyn posmutniał
-A co tak ładnie pachnie?- Carlos zmienił temat
-Pierogi. Polski przysmak- podałam im talerze  jedzeniem.
- A z czym to?- dopytywał się James
-Z jagodami- niepewnie zaczęli jeść
-To jest pyszne!- stwierdzili jednogłośnie. Jedli aż im się uszy trzęsły xD

*Angel*

Kilka dni później..

Ah.. te kilka dni minęły szybko , za szybko. Jeszcze nie nacieszyłam się moją nową rodziną a już muszę wyjeżdżać.. No ale cóż nic nie trwa wiecznie. Pożegnałam się czule z rodzicami i braćmi i wsiadłam na pokład samolotu. Lot był dość długi, więc miałam czas na przemyślenie tej całej sytuacji z Kendallem. Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że ten " pocałunek" to był tylko impuls. Byliśmy w tedy dość blisko siebie i chyba każdy facet by się tak zachował.. A co do moich uczuć to też było to tylko chwilowe zauroczenie. Jaka ja głupia byłam wtedy. Jak ja mogłam pomyśleć, że kocham Kendalla? Oczywiście kocham go, ale jak brata , nic więcej. Jest moim najlepszym przyjacielem, a z resztą ja nie potrafię się na nikogo długo gniewać :)

*Kendall*

Czuję się jak idiota. Od czasu tego nieszczęsnego pocałunku , Ang nie odbiera ode mnie telefonu. Eh.. mogłem się wtedy powstrzymać,ale ona tak na mnie działa, że przy niej nie myślę racjonalnie.
- Hej Kendall. - do mojego pokoju weszła Lena - Mogę?
- Tak wjedź. - odparłem a ruda dosiadła się do mnie
- A teraz gadaj mi tu jak na spowiedzi co się stało. - rozkazała
- Nie wiem o czym mówisz.. - skłamałem
- Kendall głupia to ja nie jestem. Widziałam jak wspomniałam o Ang to posmutniałeś..
- No dobrze chodzi o to, że nie potrafiłem się powstrzymać i ją no..
- Noo..
- Pocałowałem okey?!
- o.0 Żartujesz? - zaśmiała się a ja pokiwałem przecząco głową
- To wspaniale!
- Właśnie nie bo ona to źle odebrała..  Wiesz co ona ma dzisiaj do nas przyecieć.
- Serio? Nareszcie tak się za nią stęskniłam.
- Ja też , ale nie mam pewności czy aby na pewno przyleci , bo od czasu tego incydentu nie obiera ode mnie telefonów.. - posmutniałem
- Nie martw się Kendall.. ona nie umie się długo gniewać xD Na pewno przyleci :)
- Mam nadzieję.. Za jakieś 10 minut powinna już być w L.A.
- No to co ty tu jeszcze robisz?! Jedź po nią!
- Dzięki Lena! - przytuliłem dziewczynę i pognałem do samochodu. Całe lotnisko praktycznie przebiegłem, przedzierałem się przez ludzi , kiedy zobaczyłem ją..

*Angel*

Nareszcie jestem w L.A.! Jeszcze nigdy nigdzie sama nie jechałam. Czuję się taka wolna..  Kiedy już wylądowaliśmy od razu udałam się po moją walizkę, już miałam ją wziąść , kiedy ktoś mnie od tyłu mocno przytulił. Od razu się odwróciłam i ujżałam mojego kochanego blondyna , który ku mojemu zdziwieniu ściął włosy! Już nie wyglądał jak nastolatek tylko jak przystojny mężczyzna.
- Oh Angel tak się cieszę że jednak przyleciałaś :) - był cały rozpromieniony
- Jak mogłabym nie :) - uśmiechnęłam się i od razu go przytuliłam.. Tego mi brakowało jego biskości i tego cudownego zapachu jego perfum <3
- Słuchaj ja chciałbym cię bardzo przeprosić za no wiesz tam to..
- Wiem Kendall. Zbyt ostro wtedy zareagowałam a przecież to był tylko impuls prawda?
- Tak.. oczywiście. - dodał niezbyt przekonująco ale nie wnikałam
- Co moje oczy widzą? Sciąłeś włosy.
- Yhm.. cóż nie, że wyglądam seksi ? xD
- Hahah xD Wyglądasz niesamowicie - dodałam i poczochrałam mu tą jego nową fryzurkę
- Jedziemy? - spytał
-Tak. - dodałam po czym chłopak jako dżentelmen wziął moje bagaże, a potem poszliśmy do auta Kendalla. A było to wypasione BMW. Troszkę czułam się nieswojo, bo nigdy nie jechałam takim super autem.
- Co mi się tak przyglądasz? - spytał chłopak, dopiero teraz zdałam sobie sprawę że cały czas się na niego mimowolnie patrzyłam.
- Zmieniłeś się, ta fryzura dodaje ci takiej męskości. - uśmiechnęłam się do niego
- To znaczy że wcześniej nie byłem męski? - zaśmiał się
- Nie o to mi chodzi. Wyglądasz tak bardziej doroślej..
- Dzięki. - dodał i pocałował mnie w policzek a ja się lekko zarumieniłam
-Patrz na drogę.. - powiedziałam żeby nie zauważył moich rumieńców. W domu a raczej willi chłopaków od razu Lena się na mnie rzuciła w sumie nie dziwię się jej też się za nią stęskniłam <3 Poznałam także Logana i jego przyjaciółkę Justine, chociaż w pierwszej chwili myślałam , że jest jego dziewczyną no ale cóż jak widać pozory mylą :) Na szczęście dzieliłam pokój z Leną , nie wiem jak bym wytrzymała tak blisko z Kendallem.. Zaraz , zaraz STOP! Dziewczyno o czy ty myślisz?! Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej! Ale teraz on mi się jeszcze bardziej podoba..  Dobra , muszę to jakoś przeboleć.
- Ang! Angel! - z moich zamyśleń wyrwał mnie głos Leny. Właśnie byłyśmy w naszym pokoju i dziewczyna pomagała mi się rozpakować.
- Co? - spytałam w końcu
- Od pięciu minut gapisz się na tą ścianę.. Stało się coś? - spytała z troską
- Nie, nie po prostu zamyśliłam się.. A tak właściwie poznałam dziś tylko em.. Logana a ten czwarty? - szybko zmieniłam temat
- To jest James . On robi dzisiaj imprezkę urodzinową i wiesz musi dopilnować każdego szczegółu.
-  Impreza urodzinowa powiadasz.. I my też tam musimy pójść ?
- No raczej. Kendall cię nie zostawi samej w domu :) - dodała i nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Ang dziś jest impreza urodzinowa Jamesa.. Chciałabyś ze mną pójść? - Zza drzwi wyłonił się Kendall.
- Z wielką chęcią. - odparłam z uśmiechem
-Dobrze bądź gotowa o 8. - uśmiechnął się i wyszedł
-A nie mówiłam? - zaśmiała się Lena
- Dobra, dobra ty lepiej pomóż mi się przygotować. - jak rozkazałam tak dziewczyna zrobiła. Razem z Leną po kilku godzinach ( jak to dziewczyny xD) byłyśmy gotowe. Kendall tak jak zapowiedział przyszedł po mnie o 8. Oczywiście Carlos też zabrał moją przyjaciółkę.Impreza odbyła się w jakimś nocnym klubie. Szczerze mówiąc nigdy w takim nie byłam, więc jakoś niezręcznie mi było, ale świadomość tego że Kendall jest obok uspokajała mnie. 
- Teraz jeszcze pozostało Ci poznać mojego przyjaciela Jamesa. - szepnął mi na ucho Kendall , złapał za rękę i pociągnął w stronę jakiegoś dość wysokiego bruneta.
- James. Poznaj moją przyjaciółkę Angel. - chłopak się odwrócił i wtedy ujżałam GO.
-No nie to są chyba jakieś jaja.. - odparłam wkurzona
- Cześć Ang. - chłopak się lekko uśmiechnął
- Zaraz, zaraz wy się znacie? - spytał zdezorientowany chłopak
- Niestety.. Ale wolałabym go nigdy nie poznać. - syknęłam
- Daj spokój Angel.. - dodał James
- Daj spokój?! Spieprzyłeś mi dwa lata życia!! - nie wytrzymałam i wydarłam się na niego a potem wybiegłam na zewnątrz. Oczywiście Kendall wybiegł za mną. Kiedy zauważył, że płaczę od razu mnie przytulił.
- Ang o co chodzi ? Jeśli nie chcesz mówić to nie mów.. - odezwał się w końcu
- Chcę. Tobie mogę powiedzieć.. - odsunęłam się trochę od chłopaka a on opuszkami palców otarł mi łzy. - No więc kiedyś jeszcze za nim przeprowadziłam się do Wichita, mieszkałam w Nowym Jorku. Chodziłam tam do szkoły i poznałam Jamesa. Z biegiem czasu zaprzyjaźniłam się z nim , szczerze mówiąc nawet było między nami coś więcej niż tylko przyjaźń ale to się zmieniło kiedy poznał Sarę, najpopularniejszą dziewczynę w szkole. Zaczęli ze sobą chodzić i siłą rzeczy James należał do paczki tych " najlepszych" . A takiemu nie wypadało pokazywać się z kujonką. On i ta jego paczka przez cały rok mnie poniżali i na każdym kroku udowadniał mi jak na prawdę mu na mnie zależało..  Każdego dnia przychodziłam do domu z płaczem.. W końcu udało mi się przekonać rodziców na przeprowadzkę. Obiecałam sobie wtedy, że nigdy więcej nie uronię przez niego łzy, aż do dzisiaj kiedy po tylu latach go spotkałam..
- Angel tak mi przykro.. Nigdy bym się tego nie spodziewał po Jamesie.. - dodał i mnie przytulił
- Kendall proszę cię zawieś mnie do domu.
- O nie! To twój pierwszy dzień w Los Angeles i masz się bawić dobrze! A Jamesem się nie przejmuj poproszę go żeby trzymał się od ciebie z daleka.. ale tylko dziś.. Obiecaj mi że z nim na spokojnie pogadasz.
- No.. obiecuję. - dodałam i weszliśmy z powrotem do środka. Na początku bawiłam się świetnie. Z każdym z chłopaków przetańczyłam jeden kawałek, nawet zgodziłam się z Jamesem, bo w końcu to jego urodziny. W końcu przyszedł czas na występ chłopaków. Zaśpiewali piosenkę " No idea" , która bardzo mi się spodobała , a szczególnie tekst refrenu : "Ale prawda jest taka, że .. Ona nawet nie ma pojęcia, że jestem tuOna nie ma pojęcia, że stoję tu.. " Taki dopasowany do moich uczuć do Kendalla , który śpiewając cały czas patrzył się na mnie.. a ja tylko się uśmiechałam. Ja i on jesteśmy z dwóch różnych światów , nie możemy być razem.. teraz to zrozumiałam. Impreza trwała w najlpesze, ale dla niektórych , z pewnością nie dla mnie. Alkochol zaczął się lać i wszystko jasne. Oczywiście Kendall także sobie popił i to nie mało. Beznadziejnie się zrobiło.. Miałam już dość tej kretyńskiej zabawy więc chciałam wyjść na zewnątrz , lecz ktoś mnie zatrzymał.
- No nie wierzę. Angel? - spytał nie kto inny jak Liam.
- O jej co za zbieg okoliczności. Hej. - przytuliłam chłopaka.
- Co cię sprowadza do Miasta Aniołów?
- A właściwie jestem tu z przyjacielem , który musiał tu na trochę przyjechać.. Może go znasz to Kendall. - wyjaśniłam wskazując ręką na Kendalla , który właśnie rozmawiał z Carlosem przy barze.
- A tak kojarzę gościa.. Ale właściwie muszę ci coś wyznać.. - zaczął nie pewnie
- Słucham? - zdziwiłam się
- Chciałem ci to powiedzieć w Wichita, ale stchórzyłem.. Angel podobasz mi się i to bardzo. - powiedział patrząc mi w oczy , a mnie zatkało nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć. Co prawda jakaś mała część mnie też go bardzo lubiła , ale czy aż tak?
- Nie powiesz nic? - spytał zmartwiony
- Em.. Liam ja sama nie wiem czy coś do ciebie czuję.. gubię się sama w tej miłości..
- Pozwól, że pomogę ci to udowodnić.. - dodał i złożył delikatny pocałunek na moich ustach..  Nie było dane nam długo tak trwać, gdyż rozdzielił nas Carlos..

*per. Carlosa*

Siedziałem w kuchni i obserwowałem jak moi upici przyjaciele tańczą, a racze próbują tańczyć. Zauważyłem że Kendall idzie w moją stronę. Ledwo co trzymał się na nogach i na pewno już dawno urwał mu się film.
-Możemy pogadać?- spytał niewyraźnie
-O czym?- spytałem pijanego blondyna
- Znasz to uczucie? - spytał
-Jakie?-zdziwiłem się
- Kiedy patrzysz na kogoś i wiesz, że ona nie czuje tego co ty.. - wyjaśnił
-No ba! Czuje się tak prawie 24/7- przytaknąłem
- Stary co jest z nami nie tak?
-Chyba zbyt łatwo się zakochujemy a potem one owijają nas sobie wokół palca- skinąłem na barmana aby zrobił mi drinka
- Ah.. jeszcze tego brakowało! - zobaczyłem jak chłopak spogląda na kogoś. Podążyłem wzrokiem za nim i ujrzałem całującą się parę a mianowicie Angel z LIAMEM?! Co ona robi?! I to na oczach Kendalla! Mało się przez nią nacierpiał biedaczek? Jednym łykiem wypiłem zawartość kieliszka i ruszyłem w stronę naszych gołąbeczków. Nie pozwole aby niszczyła mi przyjaciela.
- Carlos stój! Co ty wyprawiasz? -blondyn zaczął mnie wołać
-Pomagam ci- wycedziłem przez zaciśnięte zęby
- Przecież to nie jej wina.. Wiesz jaki jest Liam za wszelką cenę chce mnie upokorzyć.
- Ale ona ma własny rozum tak? Pezecież wie że ci na niej zależy!- byłem już na maksa wkurzony. Chyba nikt mnie już nie powstrzyma przed przywaleniem Liamowi.
- A rób co chcesz! Ja idę do domu! - wykrzyczał chłopak i odszedł. Jeszcze słyszałem jak coś mówił ale nie dało się go zrozumieć.. Mam nadzieje że nie zgubi się w drodze do domu. Odciągnąłem bruneta od Angel i przywaliłem mu z pięści w nos. Teraz dopiero się zacznie kazanie od Leny... dlaczego myśle o niej w takiej chwili? Ogar Carlos!
- CARLOS! Co ty wyprawiasz?! - Angel od razu podbiegła do chłopaka
- Raczej co ty wyprawiasz!? Chcesz do reszty zniszczyć mojego przyjaciela? Idź do okulisty bo chyba nie widzisz jak biedak przez ciebie cierpi!- wrzasnąłem
- O czym ty mówisz?! - zdziwiła się
-O tym że Kendall cię kocha a ty robisz wszystko aby go zranić!
- To nie prawda.. to znaczy ja.. - w jej oczach pojawiły się łzy I w tym momencie Liam mi przywalił. Poleciałem na ścianę i walnąłem głową o kant stołu. Poczułem jak czerwonawa ciecz spływa mi z tyłu głowy. Chwiejnym krokiem wstałem i zamachnąłem się żeby mu oddać. Angel zaczęła krzyczeć. Nagle stanęła i zaczęła trzymać się za głowę. Chwilę później upadła na podłogę
-Ang! Carlos! O Boże, co wam się stało? Do reszty zgłupiałeś?! Myślałam że jesteś moim przyjacielem- podbiegła do nas Lena i spojrzała mi w oczy. Zawaliłem na całej lini. Ruda wyciągnęła telefon i zadzwoniła po pogotowie.
-Przepraszam- szepnąłem kładąc jej rękę na ramieniu
-Dlaczego to zrobiłeś?- popłakała się
-Bo Kendall to też mój przyjaciel i nie mogłem dłużej patrzeć jak cierpi- szepnąłem
-Rozumiem...- przytuliła mnie mocno
- Jezu! Los, ty krwawisz!- odsunęła się ode mnie szybko. Po 3 min przyjechała karetka i zabrała mnie, Ang , Liama i Lenę do szpitala.

***

I mamy kolejny rozdziałek ^^ nie ma to jak pisać rozdziały na gg xD vo nie Asiek? Pozdrawiam,

Nina xoxoxo

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 7

Rozdział 7

** Perspektywa Carlosa **

Obudziłem się dosyć wcześnie. Otworzyłem oczy i ujrzałem Lenę rozmwiającą przez telefon. Gdy zorientowała się że już nie śpię szybko się rozłączyła.
-Hej- uśmiechnąłem się
-Cześć- odpowiedziała
-Jak się spało?- ciągnąłem rozmowę
-Bardzo dobrze. Dzięki temu buziakowi na dobranoc..-zarumieniła się
-Heh... no racja- przytaknąłem
-Ooo... przestało padać - ucieszyła się i szybko wyszła na zewnątrz. Ja równierz wyszedłem. Zabrałem potrzebne rzeczy z bagażnika i zrobiłem śniadanie. Ruda stała na brzegu jeziora i wpatrywała się w taflę wody. Podszedłem do niej i przytuliłem delikatnie od tyłu. Nie wiem co mnie napadło ale przyssałem się do jej szyi i zrobiłem jej malinkę.
-Zimno mi- jęknęła. Założyłem jej moją bluzę.
-Lepiej?- spytałem
-Mhm.. co tak ładnie pachnie?
-Śniadanko ^^
-Mniam! Choć- pociągnęła mnie za rękę. Zjedliśmy swoje porcje a reszte zostawiliśmy Loganowi i Justine.
-Chyba znowu zacznie padać- ruda spojrzała w niebo
-Może pojedziemy już do Jamesa?- zaproponowałem
-No dobrze- wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po 2h obudziły się nasze śpiochy xD
-Aaaaaa! Henderson bież te łapska!- wydarła się Justine
-Co? Gdzie? Jak?- Logan walnął głową w dach
-Macie śniadanie . Jedziemy do Jamesa- zaśmiała się Lena i podała mi talerze z jedzeniem. O 22 zajechaliśmy do New York City. Mina Jamesa gdy otworzył nam drzwi swojej willi- bezcenna xD
-Co wy tu robicie? I to jeszcze z takimi pięknymi paniami?- zdziwił się
-Przyjechaliśmy w odwiedziny- wyszczerzył  się Logan
-Wejdźcie- wpuścił nas do środka.
-James poznaj Lenę i Justine- wskazałem pokolei na dziewczyny.
-Miło mi poznać- pocałował je w ręce. -W sumie to dobrze że jesteście bo nie muszę do was dzwonić. Nasz menager zdecydował że skoro już skończyliśmy szkołę to możemy zamieszkać w LA całą czwórką w jednym domu- wyszczerzył się. Ucieszyłem się ale jak się przeprowadzimy to rzadziej będę widywać Lenę :( Ja tego nie przeżyje!
-Maslow a co z dziewczynami? Kendall i Carlos nie zostawią tej Angel i Leny- spytał Logan
-Tej Angel? Weź nie obrażaj mojej przyjaciółki!- wkurzyła się ruda i walnęła szatyna w ramię a ten syknął z bólu
-No przepraszam pani wielce obrażalska- mruknął
-A w łeb byś nie chciał?- spytała Lena
-Dziewczyny mogą jechać z nami- wtrącił się James.
-To super- przytuliłem rudą od tyłu. Poczułem jak przeszedł ją dreszcz. Wtuliłem się w jej pięknie pachnące włosy.
-Ej! Nie obmacujcie się publicznie!- zaśmiała się Justine
-Cicho- mruknąłem
-Carlos, Lena zaraz spłonie od tych rumieńcy- dodał Henderson. Ja jednak nie miałem zamiaru jej puszczać.
-Chłopaki wiecie gdzie macie spać?- spytał Maslow
-Wieemy- powiedziałem razem z Loganem. James poszedł do siebie a ja zaprowadziłem Lenę do pokoju w którym zawsze spałem. Problem polegał na tym że było tam tylko jedno łóżko..
-Będę spał na podłodze- westchnąłem
-No co ty, nie wygłupiaj się. Choć tu do mnie. Chyba się nie wstydzisz swojej przyjaciółki?- podniosła jedną brew do góry.
-Niee. Skoro chcesz to będę spał z tobą- zaśmiałem się
-Ja nic takiego nie mówiłam- zaprzeczyła
-Ale pomyślałaś! Wypowiedziane na głos brzmi dziwnie nie? Powiem potem Kendallowi że się z tobą przespałem- położyłem się obok niej. Lena znowu dostała rumieńcy. Aż tak na nią działam?
-Ty zboczeńcu jeden- odwróciła się
-No przyznaj się że tego chcesz- usiadłem na jej brzuchu i odsunąłem jej ręce aby mnie nie odepchnęła
-Carlos złaź!- była czerwlna jak burak
-Nie. Zejde jak się przyznasz że ci się podobam- wyszczerzyłem się
-Nigdy- wywaliła na mnie język
-Kiedyś ci go odgryzę- mruknąłem a ona się zaśmiała. Pochyliłem się nad nią tak że nasze usta dzieliło kilka centymetrów. Czułem jej przyspieszony oddech.  Nie wiem co we mnie wstąpiło ale ją pocałowałem. Zaczęła odwzajemniać moje pocałunki. Było mi tak przyjemnie.. Jednak gdy zorientowała się co się dzieje szybko mnie odepchnęła od siebie. Było mi strasznie głupio.
-Przepraszam, poniosło mnie- spóściłem głowę
-Nie o to chodzi. Lubię cię i to bardzo ale mój ojciec dostanie szału jak się dowie że przjaźnię się z chłopakiem i to jeszcze takim przystojnym jak ty- wyjaśniła. Teraz już wszystko rozumiem.
-Jestem przystojny?- zdziwiłem się
-Dobranoc- odwróciła się i zasnęła. Ja poszedłem w jej ślady.

*Perspektywa Angel*

Właśnie szykowaliśmy się z Kendallem do moich rodziców , którzy zaprosili nas na obiad , kiedy zadzwonił blondyna telefon.
- No hej stary co tam? - zaczął rozmowę - (..) Co? Nie no weź akurtat w takim momencie? (..) Tak chodzi o nią... - dodał ciszej spojżał na mnie i wyszedł , a że jestem bardo ciekawska wyszłam za nim i pozwoliłam sobie podsłuchać jego rozmowę. - Stary nie wiem co ona ma takiego w sobie.. po prostu jest jakaś wyjątkowa na swój sposób. (..) Hahah serio? Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę.
"Kiedy ją zobaczę" - czyli jest jakaś ona.. Teraz tym bardziej nie mogę dać po sobie poznać że czuję do niego coś więcej.. Kiedy zaówarzyłam , że blondyn skończył rozmowę , szybko weszłam z powrotem do pokoju i udawałam że wybieram sukienkę. Moje uczucia w tym momencie były mieszane.. jednak było mi trochę smutno , że nie mam szans u Kendalla..

*Perspektywa Kendalla*

Dziś mamy iść do rodziców Ang na obiad. Właśnie Angel przymierzała sukienki , kiedy dostałem telefon od Jamesa :
K: No hej stary co tam?
J: Kendall jest sprawa , musisz  wrócić do L.A. , bo nasz menago nagle załatwił nam jakieś koncerty , więc jak najszybciej musimy zacząć próby..
K: Co? Nie no weź akurat w takim momencie? - nie kryłem swojej niechęci
J: A co chodzi o tą jak jej tam Angel? - dodał rozbawiony
K: Tak chodzi o nią.. - dodałem ciszej , spojżałem na Ang, która z uwagą przygląłała się mi i wyszedłem z pokoju.
J: Stary ja nie wiem co ty w niej widzisz..
K: Stary nie wiem co ona ma takiego w sobie.. po prostu jest jakaś wyjątkowa na swój sposób.
J: O matko ta twoja świnia załatwiła mi się na dywan -,-
K: Haha serio? Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę..  Ucałuj ją ode mnie.
J: Chyba se jaja robisz! Już nigdy więcej nie będę się nią zajmował!
K: Dobra, dobra żartowałem :) Kończę narazie. - rozłączyłem się i wróciłem do pokoju. Eh.. i co ja mam teraz zobić , przecież nie zostawię Ang.
- Stało się coś? - spytała kiedy zmartwiony stałem przed oknem i patrzyłem w dal
- Można tak powiedzieć.. Muszę wracać do Los Angeles nasz menago niespodziewanie ustalił nam jakieś koncerty... - wyjaśniłem szybko i czekałem na jej reakcję. Było widać że się zmartwiła.
- Ah tak ? No to chyba dobrze..
- Właśnie nie przecież nie zostawię Cię tu samej.. - położyłem ręce na jej ramionach - A z resztą za bardzo bym tęsknił :)
- Oj Kendizzzle też bym za tobą tęskniła.. - poczochrała mi włosy - I co my teraz zrobimy?
- Wiem! Mam pomysł zabiorę Cię ze sobą.
- Ty chyba oszalałeś! Przecież rodzice mnie nie puszczą.. nie ma nawet szans..
- A może pogadasz z Angie ? Jestem pewnien że ona ich przekona.
- No dobrze a teraz chodź bo się spóźnimy. - dodała i pojechaliśmy do rodziców Ang

*Perspektywa Angel*

Wieczorem..

- Oh.. i tak to się skończyło.. to był na prawdę niezapomniany dzień. - skończyła swoje opowiadanie Angie. Nagle poczułam jak Kendall kopnął mnie w nogę , i poozumiewawczo dał mi do zrozumienia że mam się spytać o ten nasz wyjazd.
- Emm.. Angie , Arturze chciałam was o coś poposić..
- Słuchamy. - odparł Artur
- Mogę lecieć do L.A z Kendallem?
- Słoneczko no jasne że możesz..
-Na prawdę zgadzacie się?
- Tak :) - odpowiedzieli chórem
- Ale wiecie moi rodzice zastępczy chyba mi nie pozwolą..
- Nie martw się pogadam z nimi , jestem pewien że ich przekonam.. - odpał Artur
- Dziękuje wam.. - przytuliłam ich oboje
- To kiedy wyjerzdżacie? - spytała Angie z uśmiechem
- W zasadzie to Kendall musi już jutro wyjechać , ale ja chciałam jeszcze z wami pobyć więc później do niego polecę.
- Wspaniale.. ale wiesz co Angelika..  - zaczął Olek
- Angel. - poprawiłam chłopaka - Mów mi Angel :)
- Dobrze Angel , skoro Kendall wyjerzdża to może przeprować się do nas? Co będziesz sama siedziała w tym hotelu..
- Właśnie :) - dodała Angie
- Jeśli tego chcecie to bardzo chętnie :)
- No to my już będziemy się zbierać.. - odezwał się w końcu blondyn
- Zostańcie jeszcze.. - powiedział Tomek
- Bardzo  bym chciał, ale muszę się jeszcze spakować i wgl. - wyjaśnił blondyn po czym podziękowaliśmy za obiad, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do hotelu. Kendall wymyślił sobie że zobimy naleśniki pożegnalne , oczywiście nie odbyło się bez wygłupów. Chłopak sypnął mnie mąką , ja mu oddałam i tak zaczęła się bitwa ;)
- O teraz chodź cię uściskam. - powiedział kiedy był cały w mące a ja śmiałam się jak wariatka.
- O nie! Nie zbliżaj się do mnie.  - zaczęłam przed nim uciekać , ale że chłapacy są szybsi dogonił mnie i zaczął mnie brudzić  xD Kiedy już skończył spojżał mi głęboko w oczy a dzieliło nas zaedwie kilka centymetów.. Strasznie peszyło mnie to że tak się na mnie patrzył i jeszcze ta przestrzeń nie kazała mi racjonalnie myśleć..  Serce łomotało mi jak szalone a dłonie , które miałam położone na torsie chłopaka zaczęły się trząść. Szybko spóściłam wzok i zaczęłam oglądać swoje buty.. Zawsze czułam się nie swojo w kontaktach z chłopakami ale przy Kendallu po prostu się rumieniłam i tak trochę się wstydziłam.. Nagle niespodziewanie chłopak podniósł mój podbrudek , tak abym na niego spojżała.. Jego spojżenie normalnie mnie hipnotyzowało. Chwilę potem poczułam jego ciepłe wagi na moich ustach. Całował mnie tak delikatnie i tak niesamowicie.. Pragnęłam odwzajemnić jego pocałunki, ale nie potrafiłam i nie mogłam. Szybko się od niego oderwałam i spoliczkowałam go. Nie myślałam nad tym , emocje wzięły górę i jakoś zrobiłam to nie chcący. W moich oczach pojawiły się łzy.. Dlaczego? Bo ja tego chciałam! Chciałam tak bardzo chciałam go pocałować , ale nie mogłam, przecież on kogoś ma..
- Angel ja nie chciałem.. to znaczy..- nie skończył bo uciekłam. Poszłam do pokoju , zabrałam swoje rzeczy i poszłam do rodziców. Na szczęście Angie i Artura nie było. Tomek i Olek cały czas próbowali mnie jakoś pocieszyć ale na marne nie pomagali.. wręcz przeciwnie dołowali mnie. Zamknęłam się w pokoju , który przygotowali dla mnie i próbowałam wszystko na spokojnie przemyśleć , ale cały czas mój telefon dzwonił.. był to Kendall , nie dawał mi spokoju. Chyba jednak zakochałam się w tym chłopaku...

**Perspektywa Leny**

Rano obudziłam się wtulona w Carlosa. Automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Delikatnie się od niego odsunęłam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam nie było ani Latynosa ani naszych rzeczy. Lekko zdziwiona poszłam do salonu gdzie zastałam Jamesa z świnką.
-Jaka słodka!- podbiegłam do zwierzaka i zaczęłam ją głaskać.
-To Yuma, świnia Kendalla- uśmiechnął się James i podał mi ją. Była urocza ^^
-O, Lena dobrze że już jesteś. Jedziemy do Wichita- do salonu wszedł uśmiechnięty Carlos
-Tak szybko?- zdziwiłam się
-Jutro musimy być w LA a jeszcze ty musisz zabrać swoje rzeczy z domu- wyjaśnił
-No to w droge. Znając życie czeka nas dłuuuuuuga rozmowa z moim tatą- posmutniałam. Wsiedliśmy do auta Carlosa i ruszyliśmy w drogę. Po kilku godzinach byliśmy na miejscu.
-Boisz się?- spytał Los zatrzymując się przed moim domem
-Troszeczkę- przełknęłam ślinę. Carlos chwycił mnie za rękę i pocałował w policzek.
-Będzie dobrze- szepnął- Nikt nie oprze się mojemu urokowi osobistemu - dodał i się zaśmiałam. Chłopak wie jak radzić sobie ze stresem xd
-Hej wam!- krzyknęłam wchodząc do domu
-Lena! Gdzieś ty była! Martwiłem się o ciebie! I co to za typek?- z kuchni wyleciał tata w fartuchu i mocno mnie przytulił. Widocznie coś gotował.
-Na biwaku, mówiłam ci przecież. A to jest Carlos. Mój... przyjaciel- powiedziałam cichutko
-Lena! Wiesz co ja o tym sądzę!- wściekł się
-Wiem. Ale Carlos jest inny. On na prawdę mnie nigdy nie skrzywdzi. Zależy mu na mnie bardziej niż myślisz- podniosłam głos
-I tak go nie zaakceptuje jasne?! Jego noga ma nigdy więcej tu nie stanąć!- tata był już na maksa zły.
-Nie postanie. Carlos mieszka w LA a ja... ja się tam wyprowadzam- wydusiłam w końcu z siebie
-Że co?! Chyba zwariowałaś! Nie ma mowy!- wydarł się tak głośno że aż moi bracia wyszli ze salonu sprawdzić co się dzieje.
-Nie będziesz mi rozkazywał! Mam już 19 lat!- wściekłam się. Miałam już dość tego że tata zawsze wszystkiego mi zabrania a Chris może robić co tylko chce.
-Lena! Jak ty się do mnie odzywasz?! Jestem twoim ojcem! Należy mi się trochę szacunku. A teraz marsz mi do pokoju i masz szlaban- uspokoił się trochę.
-Nie. Jadę z Carlosem- powiedziałam pewnie
-Tata, ten koleś to kumpel Kendalla, naszego sąsiada- wtrącił się Chris
-Już wolałbym abyś kumplowała się z tym blondynem- mruknął tata
-Kendall i Angel też będą mieszkać a LA- dodałam
-To zmienia postać rzeczy. Skoro Angel tam będzie to...- zawahał się
-Nawet jeśli się nie zgodzisz to pojade. Zrobię tak jak mama- na wspomnienie o mojej rodzicielce z oczu poleciały mi łzy. Wtuliłam się w Carlosa.
-Lena wiesz że to ci jej nie wróci. Jak ci tak na tym zależy to jedź, ale odwiedzaj nas czasem- westchnął tata. Przytuliłam go. Mimo wszystko bardzo kochałam tatę i cieszę się że się zgodził. Chwyciłam Latynosa za rękę i zaprowadziłam go do mojego pokoju.
-Pomożesz?- spytałam go
-Jasne- uśmiechnął się promiennie. Dzięki niemu pakowanie wszystkich rzeczy zajęło nam 3 godzinki.
-Lena?
-Tak?- odwróciłam się do Carlosa
-Co się stało z twoją mamą? Jak nie chcesz to nie mów- spojrzał mi w oczy.
-Nawet Ang o tym nie mówiłam. To bardzo trudny temat. Powiem ci ale nie teraz dobrze?- próbowałam powstrzymać cisnące się do oczu łzy
-Przepraszam, nie chciałem- przutulił mnie
-W porządku- odsunęłam się od niego- Jedziemy?- zabraliśmy wszystkie moje rzeczy. Carlos spakował je do swojego auta a ja poszłam pożegnać się z rodziną. Będę za nimi tęsknić. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę do Los Angeles. Czy przyjazd do miasta aniołów to dobry pomysł? Ciekawa jestem ile zmieni on w moim życiu...

***

I mamy rozdział 7. Bardzo prosimy o komentarze :) Jeśli byście mogli to polecajcie tego bloga innym. Chcemy zyskać jak najwięcej czytelników :) Pozdrawiamy,

Nina i Asia ;**