Rozdział 7
** Perspektywa Carlosa **
Obudziłem się dosyć wcześnie. Otworzyłem oczy i ujrzałem Lenę rozmwiającą przez telefon. Gdy zorientowała się że już nie śpię szybko się rozłączyła.
-Hej- uśmiechnąłem się
-Cześć- odpowiedziała
-Jak się spało?- ciągnąłem rozmowę
-Bardzo dobrze. Dzięki temu buziakowi na dobranoc..-zarumieniła się
-Heh... no racja- przytaknąłem
-Ooo... przestało padać - ucieszyła się i szybko wyszła na zewnątrz. Ja równierz wyszedłem. Zabrałem potrzebne rzeczy z bagażnika i zrobiłem śniadanie. Ruda stała na brzegu jeziora i wpatrywała się w taflę wody. Podszedłem do niej i przytuliłem delikatnie od tyłu. Nie wiem co mnie napadło ale przyssałem się do jej szyi i zrobiłem jej malinkę.
-Zimno mi- jęknęła. Założyłem jej moją bluzę.
-Lepiej?- spytałem
-Mhm.. co tak ładnie pachnie?
-Śniadanko ^^
-Mniam! Choć- pociągnęła mnie za rękę. Zjedliśmy swoje porcje a reszte zostawiliśmy Loganowi i Justine.
-Chyba znowu zacznie padać- ruda spojrzała w niebo
-Może pojedziemy już do Jamesa?- zaproponowałem
-No dobrze- wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po 2h obudziły się nasze śpiochy xD
-Aaaaaa! Henderson bież te łapska!- wydarła się Justine
-Co? Gdzie? Jak?- Logan walnął głową w dach
-Macie śniadanie . Jedziemy do Jamesa- zaśmiała się Lena i podała mi talerze z jedzeniem. O 22 zajechaliśmy do New York City. Mina Jamesa gdy otworzył nam drzwi swojej willi- bezcenna xD
-Co wy tu robicie? I to jeszcze z takimi pięknymi paniami?- zdziwił się
-Przyjechaliśmy w odwiedziny- wyszczerzył się Logan
-Wejdźcie- wpuścił nas do środka.
-James poznaj Lenę i Justine- wskazałem pokolei na dziewczyny.
-Miło mi poznać- pocałował je w ręce. -W sumie to dobrze że jesteście bo nie muszę do was dzwonić. Nasz menager zdecydował że skoro już skończyliśmy szkołę to możemy zamieszkać w LA całą czwórką w jednym domu- wyszczerzył się. Ucieszyłem się ale jak się przeprowadzimy to rzadziej będę widywać Lenę :( Ja tego nie przeżyje!
-Maslow a co z dziewczynami? Kendall i Carlos nie zostawią tej Angel i Leny- spytał Logan
-Tej Angel? Weź nie obrażaj mojej przyjaciółki!- wkurzyła się ruda i walnęła szatyna w ramię a ten syknął z bólu
-No przepraszam pani wielce obrażalska- mruknął
-A w łeb byś nie chciał?- spytała Lena
-Dziewczyny mogą jechać z nami- wtrącił się James.
-To super- przytuliłem rudą od tyłu. Poczułem jak przeszedł ją dreszcz. Wtuliłem się w jej pięknie pachnące włosy.
-Ej! Nie obmacujcie się publicznie!- zaśmiała się Justine
-Cicho- mruknąłem
-Carlos, Lena zaraz spłonie od tych rumieńcy- dodał Henderson. Ja jednak nie miałem zamiaru jej puszczać.
-Chłopaki wiecie gdzie macie spać?- spytał Maslow
-Wieemy- powiedziałem razem z Loganem. James poszedł do siebie a ja zaprowadziłem Lenę do pokoju w którym zawsze spałem. Problem polegał na tym że było tam tylko jedno łóżko..
-Będę spał na podłodze- westchnąłem
-No co ty, nie wygłupiaj się. Choć tu do mnie. Chyba się nie wstydzisz swojej przyjaciółki?- podniosła jedną brew do góry.
-Niee. Skoro chcesz to będę spał z tobą- zaśmiałem się
-Ja nic takiego nie mówiłam- zaprzeczyła
-Ale pomyślałaś! Wypowiedziane na głos brzmi dziwnie nie? Powiem potem Kendallowi że się z tobą przespałem- położyłem się obok niej. Lena znowu dostała rumieńcy. Aż tak na nią działam?
-Ty zboczeńcu jeden- odwróciła się
-No przyznaj się że tego chcesz- usiadłem na jej brzuchu i odsunąłem jej ręce aby mnie nie odepchnęła
-Carlos złaź!- była czerwlna jak burak
-Nie. Zejde jak się przyznasz że ci się podobam- wyszczerzyłem się
-Nigdy- wywaliła na mnie język
-Kiedyś ci go odgryzę- mruknąłem a ona się zaśmiała. Pochyliłem się nad nią tak że nasze usta dzieliło kilka centymetrów. Czułem jej przyspieszony oddech. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale ją pocałowałem. Zaczęła odwzajemniać moje pocałunki. Było mi tak przyjemnie.. Jednak gdy zorientowała się co się dzieje szybko mnie odepchnęła od siebie. Było mi strasznie głupio.
-Przepraszam, poniosło mnie- spóściłem głowę
-Nie o to chodzi. Lubię cię i to bardzo ale mój ojciec dostanie szału jak się dowie że przjaźnię się z chłopakiem i to jeszcze takim przystojnym jak ty- wyjaśniła. Teraz już wszystko rozumiem.
-Jestem przystojny?- zdziwiłem się
-Dobranoc- odwróciła się i zasnęła. Ja poszedłem w jej ślady.
*Perspektywa Angel*
Właśnie szykowaliśmy się z Kendallem do moich rodziców , którzy zaprosili nas na obiad , kiedy zadzwonił blondyna telefon.
- No hej stary co tam? - zaczął rozmowę - (..) Co? Nie no weź akurtat w takim momencie? (..) Tak chodzi o nią... - dodał ciszej spojżał na mnie i wyszedł , a że jestem bardo ciekawska wyszłam za nim i pozwoliłam sobie podsłuchać jego rozmowę. - Stary nie wiem co ona ma takiego w sobie.. po prostu jest jakaś wyjątkowa na swój sposób. (..) Hahah serio? Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę.
"Kiedy ją zobaczę" - czyli jest jakaś ona.. Teraz tym bardziej nie mogę dać po sobie poznać że czuję do niego coś więcej.. Kiedy zaówarzyłam , że blondyn skończył rozmowę , szybko weszłam z powrotem do pokoju i udawałam że wybieram sukienkę. Moje uczucia w tym momencie były mieszane.. jednak było mi trochę smutno , że nie mam szans u Kendalla..
*Perspektywa Kendalla*
Dziś mamy iść do rodziców Ang na obiad. Właśnie Angel przymierzała sukienki , kiedy dostałem telefon od Jamesa :
K: No hej stary co tam?
J: Kendall jest sprawa , musisz wrócić do L.A. , bo nasz menago nagle załatwił nam jakieś koncerty , więc jak najszybciej musimy zacząć próby..
K: Co? Nie no weź akurat w takim momencie? - nie kryłem swojej niechęci
J: A co chodzi o tą jak jej tam Angel? - dodał rozbawiony
K: Tak chodzi o nią.. - dodałem ciszej , spojżałem na Ang, która z uwagą przygląłała się mi i wyszedłem z pokoju.
J: Stary ja nie wiem co ty w niej widzisz..
K: Stary nie wiem co ona ma takiego w sobie.. po prostu jest jakaś wyjątkowa na swój sposób.
J: O matko ta twoja świnia załatwiła mi się na dywan -,-
K: Haha serio? Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę.. Ucałuj ją ode mnie.
J: Chyba se jaja robisz! Już nigdy więcej nie będę się nią zajmował!
K: Dobra, dobra żartowałem :) Kończę narazie. - rozłączyłem się i wróciłem do pokoju. Eh.. i co ja mam teraz zobić , przecież nie zostawię Ang.
- Stało się coś? - spytała kiedy zmartwiony stałem przed oknem i patrzyłem w dal
- Można tak powiedzieć.. Muszę wracać do Los Angeles nasz menago niespodziewanie ustalił nam jakieś koncerty... - wyjaśniłem szybko i czekałem na jej reakcję. Było widać że się zmartwiła.
- Ah tak ? No to chyba dobrze..
- Właśnie nie przecież nie zostawię Cię tu samej.. - położyłem ręce na jej ramionach - A z resztą za bardzo bym tęsknił :)
- Oj Kendizzzle też bym za tobą tęskniła.. - poczochrała mi włosy - I co my teraz zrobimy?
- Wiem! Mam pomysł zabiorę Cię ze sobą.
- Ty chyba oszalałeś! Przecież rodzice mnie nie puszczą.. nie ma nawet szans..
- A może pogadasz z Angie ? Jestem pewnien że ona ich przekona.
- No dobrze a teraz chodź bo się spóźnimy. - dodała i pojechaliśmy do rodziców Ang
*Perspektywa Angel*
Wieczorem..
- Oh.. i tak to się skończyło.. to był na prawdę niezapomniany dzień. - skończyła swoje opowiadanie Angie. Nagle poczułam jak Kendall kopnął mnie w nogę , i poozumiewawczo dał mi do zrozumienia że mam się spytać o ten nasz wyjazd.
- Emm.. Angie , Arturze chciałam was o coś poposić..
- Słuchamy. - odparł Artur
- Mogę lecieć do L.A z Kendallem?
- Słoneczko no jasne że możesz..
-Na prawdę zgadzacie się?
- Tak :) - odpowiedzieli chórem
- Ale wiecie moi rodzice zastępczy chyba mi nie pozwolą..
- Nie martw się pogadam z nimi , jestem pewien że ich przekonam.. - odpał Artur
- Dziękuje wam.. - przytuliłam ich oboje
- To kiedy wyjerzdżacie? - spytała Angie z uśmiechem
- W zasadzie to Kendall musi już jutro wyjechać , ale ja chciałam jeszcze z wami pobyć więc później do niego polecę.
- Wspaniale.. ale wiesz co Angelika.. - zaczął Olek
- Angel. - poprawiłam chłopaka - Mów mi Angel :)
- Dobrze Angel , skoro Kendall wyjerzdża to może przeprować się do nas? Co będziesz sama siedziała w tym hotelu..
- Właśnie :) - dodała Angie
- Jeśli tego chcecie to bardzo chętnie :)
- No to my już będziemy się zbierać.. - odezwał się w końcu blondyn
- Zostańcie jeszcze.. - powiedział Tomek
- Bardzo bym chciał, ale muszę się jeszcze spakować i wgl. - wyjaśnił blondyn po czym podziękowaliśmy za obiad, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do hotelu. Kendall wymyślił sobie że zobimy naleśniki pożegnalne , oczywiście nie odbyło się bez wygłupów. Chłopak sypnął mnie mąką , ja mu oddałam i tak zaczęła się bitwa ;)
- O teraz chodź cię uściskam. - powiedział kiedy był cały w mące a ja śmiałam się jak wariatka.
- O nie! Nie zbliżaj się do mnie. - zaczęłam przed nim uciekać , ale że chłapacy są szybsi dogonił mnie i zaczął mnie brudzić xD Kiedy już skończył spojżał mi głęboko w oczy a dzieliło nas zaedwie kilka centymetów.. Strasznie peszyło mnie to że tak się na mnie patrzył i jeszcze ta przestrzeń nie kazała mi racjonalnie myśleć.. Serce łomotało mi jak szalone a dłonie , które miałam położone na torsie chłopaka zaczęły się trząść. Szybko spóściłam wzok i zaczęłam oglądać swoje buty.. Zawsze czułam się nie swojo w kontaktach z chłopakami ale przy Kendallu po prostu się rumieniłam i tak trochę się wstydziłam.. Nagle niespodziewanie chłopak podniósł mój podbrudek , tak abym na niego spojżała.. Jego spojżenie normalnie mnie hipnotyzowało. Chwilę potem poczułam jego ciepłe wagi na moich ustach. Całował mnie tak delikatnie i tak niesamowicie.. Pragnęłam odwzajemnić jego pocałunki, ale nie potrafiłam i nie mogłam. Szybko się od niego oderwałam i spoliczkowałam go. Nie myślałam nad tym , emocje wzięły górę i jakoś zrobiłam to nie chcący. W moich oczach pojawiły się łzy.. Dlaczego? Bo ja tego chciałam! Chciałam tak bardzo chciałam go pocałować , ale nie mogłam, przecież on kogoś ma..
- Angel ja nie chciałem.. to znaczy..- nie skończył bo uciekłam. Poszłam do pokoju , zabrałam swoje rzeczy i poszłam do rodziców. Na szczęście Angie i Artura nie było. Tomek i Olek cały czas próbowali mnie jakoś pocieszyć ale na marne nie pomagali.. wręcz przeciwnie dołowali mnie. Zamknęłam się w pokoju , który przygotowali dla mnie i próbowałam wszystko na spokojnie przemyśleć , ale cały czas mój telefon dzwonił.. był to Kendall , nie dawał mi spokoju. Chyba jednak zakochałam się w tym chłopaku...
**Perspektywa Leny**
Rano obudziłam się wtulona w Carlosa. Automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Delikatnie się od niego odsunęłam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam nie było ani Latynosa ani naszych rzeczy. Lekko zdziwiona poszłam do salonu gdzie zastałam Jamesa z świnką.
-Jaka słodka!- podbiegłam do zwierzaka i zaczęłam ją głaskać.
-To Yuma, świnia Kendalla- uśmiechnął się James i podał mi ją. Była urocza ^^
-O, Lena dobrze że już jesteś. Jedziemy do Wichita- do salonu wszedł uśmiechnięty Carlos
-Tak szybko?- zdziwiłam się
-Jutro musimy być w LA a jeszcze ty musisz zabrać swoje rzeczy z domu- wyjaśnił
-No to w droge. Znając życie czeka nas dłuuuuuuga rozmowa z moim tatą- posmutniałam. Wsiedliśmy do auta Carlosa i ruszyliśmy w drogę. Po kilku godzinach byliśmy na miejscu.
-Boisz się?- spytał Los zatrzymując się przed moim domem
-Troszeczkę- przełknęłam ślinę. Carlos chwycił mnie za rękę i pocałował w policzek.
-Będzie dobrze- szepnął- Nikt nie oprze się mojemu urokowi osobistemu - dodał i się zaśmiałam. Chłopak wie jak radzić sobie ze stresem xd
-Hej wam!- krzyknęłam wchodząc do domu
-Lena! Gdzieś ty była! Martwiłem się o ciebie! I co to za typek?- z kuchni wyleciał tata w fartuchu i mocno mnie przytulił. Widocznie coś gotował.
-Na biwaku, mówiłam ci przecież. A to jest Carlos. Mój... przyjaciel- powiedziałam cichutko
-Lena! Wiesz co ja o tym sądzę!- wściekł się
-Wiem. Ale Carlos jest inny. On na prawdę mnie nigdy nie skrzywdzi. Zależy mu na mnie bardziej niż myślisz- podniosłam głos
-I tak go nie zaakceptuje jasne?! Jego noga ma nigdy więcej tu nie stanąć!- tata był już na maksa zły.
-Nie postanie. Carlos mieszka w LA a ja... ja się tam wyprowadzam- wydusiłam w końcu z siebie
-Że co?! Chyba zwariowałaś! Nie ma mowy!- wydarł się tak głośno że aż moi bracia wyszli ze salonu sprawdzić co się dzieje.
-Nie będziesz mi rozkazywał! Mam już 19 lat!- wściekłam się. Miałam już dość tego że tata zawsze wszystkiego mi zabrania a Chris może robić co tylko chce.
-Lena! Jak ty się do mnie odzywasz?! Jestem twoim ojcem! Należy mi się trochę szacunku. A teraz marsz mi do pokoju i masz szlaban- uspokoił się trochę.
-Nie. Jadę z Carlosem- powiedziałam pewnie
-Tata, ten koleś to kumpel Kendalla, naszego sąsiada- wtrącił się Chris
-Już wolałbym abyś kumplowała się z tym blondynem- mruknął tata
-Kendall i Angel też będą mieszkać a LA- dodałam
-To zmienia postać rzeczy. Skoro Angel tam będzie to...- zawahał się
-Nawet jeśli się nie zgodzisz to pojade. Zrobię tak jak mama- na wspomnienie o mojej rodzicielce z oczu poleciały mi łzy. Wtuliłam się w Carlosa.
-Lena wiesz że to ci jej nie wróci. Jak ci tak na tym zależy to jedź, ale odwiedzaj nas czasem- westchnął tata. Przytuliłam go. Mimo wszystko bardzo kochałam tatę i cieszę się że się zgodził. Chwyciłam Latynosa za rękę i zaprowadziłam go do mojego pokoju.
-Pomożesz?- spytałam go
-Jasne- uśmiechnął się promiennie. Dzięki niemu pakowanie wszystkich rzeczy zajęło nam 3 godzinki.
-Lena?
-Tak?- odwróciłam się do Carlosa
-Co się stało z twoją mamą? Jak nie chcesz to nie mów- spojrzał mi w oczy.
-Nawet Ang o tym nie mówiłam. To bardzo trudny temat. Powiem ci ale nie teraz dobrze?- próbowałam powstrzymać cisnące się do oczu łzy
-Przepraszam, nie chciałem- przutulił mnie
-W porządku- odsunęłam się od niego- Jedziemy?- zabraliśmy wszystkie moje rzeczy. Carlos spakował je do swojego auta a ja poszłam pożegnać się z rodziną. Będę za nimi tęsknić. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę do Los Angeles. Czy przyjazd do miasta aniołów to dobry pomysł? Ciekawa jestem ile zmieni on w moim życiu...
***
I mamy rozdział 7. Bardzo prosimy o komentarze :) Jeśli byście mogli to polecajcie tego bloga innym. Chcemy zyskać jak najwięcej czytelników :) Pozdrawiamy,
Nina i Asia ;**
OH YEAH nareszcie rozdział jak zwykle cudoowny<33
OdpowiedzUsuńale tata Leny mnie wkurzył jak to on nie zaakceptuje Carlita,ma szczęście że trafiła na niego,a nie na jakiegoś DEBILA.Chociaż się zgodził i puścił ją do L.A.Wiem jak się czuje jak byłam młodsza to moje starsze rodzeństwo mogło wszystko a ja nie dlatego wyprowadziłam się do taty za granice.
Jessica(sis Wiktoria Rusherka)
PS.Czekam nn;**
UsuńŚwietny rozdział;))
OdpowiedzUsuńczekam nn;*
pozdr.Wikusia
Rozdział bombowy *_*
OdpowiedzUsuńNajlepsze było to "J: O matko ta twoja świnia załatwiła mi się na dywan -,-
K: Haha serio? Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę.. Ucałuj ją ode mnie.
J: Chyba se jaja robisz! Już nigdy więcej nie będę się nią zajmował!
K: Dobra, dobra żartowałem :) Kończę narazie."
Hahahaha... Rozwaliło mnie to :D
Super że tata pozwolił Lenie mieszkać w L.A. :D
Czekam na nn :*
Najlepsza była rozmowa Jamesa z Kendallem :D Współczuje Jamesowi sprzątania dywanu ^ ^ Rozdział świetny ^ ^ Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńHejka ! Ten rozdzialek jest wspaniały, tyle się tu wydarzyło, tyle akcji na raz. Gratuluje za tak niesamowitą wenę. :-* Jesteście wspaniale <3 Nie wiem nawet od czego zaczać.. Morze od nizapowiedzianej wizyty u Jamesa ... . xD :-) Oj ale się tu wydarzyło.. Czyżby Lena zakochała się w Carlosie, te dziwne dreszcze i rumieńce na to wskazują. :-P A ta akcja z łóżkiem najlepsza -Będę spał na podłodze- westchnąłem
OdpowiedzUsuń-No co ty, nie wygłupiaj się. Choć tu do mnie. Chyba się nie wstydzisz swojej przyjaciółki?- podniosła jedną brew do góry.
-Niee. Skoro chcesz to będę spał z tobą- zaśmiałem się.. haha :-D A potem jeszcze te "emocje" Carlosa w łóżku hah..
Bardzo dobrze że tata Leny zgodził się na wyjazd do L.A. Nie miał co się bać, przecież Carlos zaopiekuje się dziewczynom jak najlepiej. <3 :-* Hah Yuma.. James musisz posprzątać odchody świnki.. :-P
Obiad u rodziców Angel.. I jeszcze ta wiadomość ze Kendall musi wracać do L A na wyjazd na załatwionych przez menaga koncert. Emocje przezwyciężyły Kends i Ang.. Bitwa na mąkę zawsze super :-D Pocałunek a później cierpiąca Ang. Chciała to zrobić ale nie mogła. Zakochała się w Kendalu.. Czekam na nn. Kocham was dziewczyny <3 :-* buziaczki ^^ :-*