sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 14

*oczami Leny*

Przez całą imprezę nie odzywałam się do Angel. Ja tu się staram żebyśmy spędzały jak najwięcej czasu razem, jak za dawnych lat, a ona mi nawet nie chce powiedzieć że ma chłopaka?! O nie! Ja się w to nie bawię.
-Lenka rozchmurz się- wtulił się we mnie Carlos
-Nie mam nastroju na zabawę... możemy wracać do domu?- spojrzałam na niego błagalnie
-Jest aż tak źle? Przecież my też im nie powiedzieliśmy o tym że jesteśmy parą. Widocznie mieli jakiś ważny powód- próbował mnie przekonać
-Ale to nie jest pierwszy raz! Powiedz mi co ja jej takiego zrobiłam że ona mi już nie ufa, co?- zaszkliły mi się oczy
-Nie wiem. Proszę cię tylko nie rób z igły widły bo jeszcze wszystko pogorszysz. Porozmawiacie sobie jutro i będzie po staremu- pocałował mnie w policzek.
-Weź już nic nie mòw bo wcale mi nie pomagasz- mruknęłam i udałam się w stronę auta. Po paru minutach przyszedł Latynos i w całkowitej ciszy pojechaliśmy do domu. Tam jeszcze nikogo nie było. To nawet dobrze. Weszłam do pokoju mojego i Angel i spakowałam większość swoich rzeczy. Przeniosłam je do pokoju Justine i tam też miałam zamiar spać. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Jakoś nie miałam ochoty rozmawiać z Carlosem ale też nie chciało mi się spać. Myślałam o tym wszystkim co stało się na imprezie i doszłam do wniosku, że niepotrzebnie się wkurzyłam. Jutro przeproszę Angel. Do pokoju wszedł Logan z Justą na rękach.
-Lena?- zdziwił się
-Pokłóciłam się... a z resztą, nie ważne. Weź ją do siebie, na pewno się ucieszy- uśmiechnęłam się delikatnie
-Co?- zdziwił się brunet
-No przecież widzę jak na nią patrzysz. Skorzystaj z okazji.
-Eee.. dzięki- uśmiechnął się i poszedł do swojego pokoju. Spowrotem położyłam się na łóżku. Po ok. godzinie zasnęłam. Obudziłam się po 10 am. Odświerzyłam się i ubrałam w TO. Poszłam do kuchni. Na stole stał talerz kanapek i jajecznica a obok leżała karteczka.

"JESTEŚMY W STUDIU, JUSTA NA ZAKUPACH, ANGEL Z NAMI.

CARLOS"

Tiaa.. mógłby się bardziej postarać. Niby jest moim chłopakiem ale mam wrażenie, że nagle sobie odpóścił. Już jako przyjaciel był lepszy... mniejsza z tym. Skoro wszyscy mnie zostawili to po co mam siedzieć sama w domu? Trzeba wyjść na świerze powietrze! Zadzwoniłam po Leona i umówiłam się z nim w centrum.
-Hejka! - przytuliłam go na powitanie
-No siema młoda- poczochrał mi włosy
-Nie lubię jak tak do mnie mówisz- warknęłam
-Wiem, dlatego to robię- zaśmiał się
- Choć! Pomożesz mi wybrać kilka rzeczy- zaciągnęłam go do mojego ulubionego sklepu z ciuchami. Kupiłam sobie spódniczkę, sukienkę, dwie bluzy (1,2) , 3 pary butów (1,2,3) i strój kąpielowy.
-Dzięki Leoś- dałam mu buziaka w policzek gdy wychodziliśmy z centrum.
-Nie ma sprawy ruda.
-A jak tam twój serial?
-Bardzo dobrze. Niedługo kręcimy drugi sezon.
-Fajnie. A powiedz mi jeszcze, masz kogoś?
-Nie..
-No weź! Na pewno jest jakaś dziewczyna- dopytywałam
-Eh.. jest, ale nie dziewczyna. Chłopak- westchnął
-Ty jesteś...?- zdziwiłam się
-Od 1,5 roku jestem gejem- przyznał
-I ja nic o tym nie wiem? Leoś!- udałam oburzenie i po chwili oboje pękaliśmy ze śmiechu. Leon odprowadził mnie do domu. Zaprosiłam go do środka ale przypomniało mu się że miał coś załatwić. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Przy drzwiach przywitała mnie Sydney i Fox. Pogłaskałam chwilę psiaki i udałam się do salonu. Carlos ,Logan i James grali na konsoli a Justa grzebała coś w laptopie.
-Heej- przywitałam się
-Siema- odpowiedziała mi tylko Justa.
-Jest może Angel?- spytałam
-Nie, wyszła gdzieś przed chwilą- odparła blondynka. Zaniosłam zakupy do swojego pokoju.
-Lenka! Powinnaś coś zobaczyć!- zawołała mnie Justa. Usiadłam koło niej i spojrzałam w ekran laptopa. Na jednej ze stron plotkarskich pojawił się artukuł o mnie i Leonie.

" Z ostatniej chwili! Znajoma zespołu Big Time Rush, nie jaka Lena Smith, spędziła dzisiejszy poranek u boku znanego aktora Leona, z serialu "Violetta". Zrobione przez nas zdjęcia i ich zachowanie wskazują na to, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń. Zobaczcie sami i powiedzcie nam co o tym myślicie!"

-No pięknie- westchnęłam- Już po mnie...
-Co tam macie?- zainteresował się Carlos
-Niic takiego, kolejne plotki o Justinie Bieberze- skłamała Justa
-Pokarzcie!- Latynos zabrał nam laptopa i przeczytał szybko artykuł.
-Lenaaa, wyjaśnisz mi to?- spojrzał na mnie gniewnie. Wiedziałam że mocno się wkurzył ale nie dawał tego po sobie poznać.
-Leon to mój przyjaciel z dzieciństwa. Byliśmy dzisiaj na zakupach i to wszystko- wzruszyłam ramionami.
-Na pewno?- dopytywał
-Tak. Zazdrosny?- przyjrzałam mu się uważnie
-Nie- uciął krótko i wrócił do gry.
-W porządku, ignoruj mnie, ale jakby co to miej pretensje do siebie a nie do mnie- mruknęłam na tyle głośno, że na pewno to usłyszał.
-Lena! O co ci teraz chodzi?- rzucił joystickiem i wstał.
-O nic..- wywróciłam oczami
-Wszyskie kobiety takie są?- wkurzył się.
-Co ty masz do kobiet?- wtrąciła się Justa
-Idę na spacer! -warknął Latynos i wyszedł.
-Złość piękności szkodzi!- krzyknęłam za nim
-Czemu ty go tak traktujesz?- spytał mnie James
-Jak?
-Robisz mu awantury z byle powodu
-Za to on zachowuje się tak jak by mnie nie znał! Już jako przyjaciel był lepszy- odpowiedziałam mu i zamknęłam się w swoim pokoju. Przeniosłam tu spowrotem swoje rzeczy. Siedziałam na łóżku słuchając muzyki i czekałam aż wróci Angel.

*oczami Carlosa*

Zdenerwowany wyszedłem z domu. Ja nie rozumiem o co jej chodzi! Przecież się staram... Udałem się do parku. Pochodziłem trochę alejkami, posiedziałem na ławce, przemyślałem kilka spraw i postanowiłem wrócić do domu i przeprosić Lenę. Nagle w pobliskiej restauracji zauważyłem Angel. Podeszłem trochę bliżej. Siedziała przy stoliku z tym kolesiem co był na mieście z Leną i jakąś starszą panią. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem im pare fotek. Już miałem odchodzić kiedy się pocałowali. Oczywiście uwieczniłem to na zdjęciu. Ten chłopak chyba mnie zauważył bo pokazywał na mnie palcem. Na szczęście zdążyłem uciec za nim Ang się obróciła. Pobiegłem prosto do Kendalla. Siedział u siebie w pokoju i grał na gitarze.
-Stary! Nie uwierzysz co widziałem!- podałem mu swój telefon
-Po co mi to dajesz?- zdziwił się blondyn
-Zobacz jakie zdjęcia zrobiłem- Schmidt przejrzał wszystko dokładnie
-Co?! Ja tego tak nie zostawie! Gdzie to było!?- wkurzył się
-W tej restauracji przy parku- odparłem szybko
-Dzięki!- rzucił we mnie telefonem i już go nie było. Mam nadzieję że dobrze zrobiłem pokazując mu te zdjęcia...

*Kendall*
 
Obudziłem się jakoś po 7. Angel jeszcze słodko spała. Z uśmiechem na ustach pocałowałem ją w czoło po czym po cichu wstałem, ubrałem się i poszedłem do kuchni zrobić śniadanie dla mojej ukochanej. W kuchni zastałem Maslowa pijącego kawę. Rzuciłem szybkie „cześć” i przystąpiłem do robienia śniadania. Przygotowałem kanapki z szynką, pomidorem nalałem soku pomarańczowego do szklanki i położyłem ją na tackę.
- Hmm.. co by tu jeszcze? – mruknąłem pod nosem – Wiem! Ciasteczka czekoladowe z orzechami.
-  Nie sądzę. Ang ma uczulenie na orzechy. – dodał James. Poczułem się trochę zażenowany, że tego nie wiedziałem. – A właściwie mógłbyś jakiegoś kwiatka jej dać. Wiesz, żeby było bardziej romantycznie..
- Myślisz? To może róże? – Eh.. co to ma być? Za kogo on się uważa?
- Ang nie znosi róż, woli stokrotki , ale to twój wybór.. – ewidentnie ze mnie kpił
- Wiesz co wkurzasz mnie! Myślisz, że wiesz co jest dla niej najlepsze, bo co? Bo byliście blisko?
- Tak, dokładnie tak uważam.
- Może i wiesz o niej wszystko, ale to przez ciebie była wyśmiewana przy całej szkole..  – dodałem a Maslow spojrzał na mnie poważnie po czym wściekły wyszedł z pomieszczenia. Wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić a następnie wziąłem tackę w ręce i poszedłem z powrotem po pokoju. Tam usiadłem lekko na łóżku i zacząłem budzić Ang całując ją w policzek. Dziewczyna szybko otworzyła oczy po czym uśmiechnęła się na mój widok.
- Śniadanie do łóżka dla pani. – powiedziałem podając jej tackę
- Ojej.. Kendall dziękuję jesteś kochany. – pocałowała mnie w policzek i zaczęła jeść – Jaki jest haczyk?
- Pff..co jaki haczyk?
-Zawsze jest jakiś
- No dobra.. musimy iść do studia.
- Ehh.. myślałam, że ten dzień spędzimy razem.. – zrobiła minkę smutnego psiaczka, szczerze mówiąc jakoś nie potrafię być nie ugięty , gdy to robi...
-  Nie mogę tego odwołać.. ale jeśli chcesz możesz iść z nami.
- Okey! – przytuliła mnie – Nie chcę być daleko od mojego blondynka.. – powiedziała będąc kilka centymetrów od mojej twarzy
- A ja nie chcę być daleko od mojej słodkiej Anguś. – powiedziałem a dziewczyna się tak strasznie słodko uśmiechnęła <3 Tak, wiem , że jestem już mężczyzną i wgl , ale te jej minki są takie słodkie^^
Godzinę później..
 
*Angel*
 
-  We'll show 'em all that we're much better together (together)
The love we got is so untouchable..
 
- Dobra chłopaki to tyle na dziś. Dzięki! – powiedział jakiś koleś i chłopacy wyszli z tego pomieszczenia gdzie śpiewali.
- Tooo jak może pójdziemy gdzieś na kawę? – spytał Kendall kładąc ręce na moich biodrach
- Kawę i ciastko! – dodałam z uśmiechem, bo cieszyłam się że w końcu skończyli nagrywać. Minęła godzina a czułam się jakbym wieczność na nich czekała.
- Dobrze kawę i ciastko. – chłopak odwzajemnił uśmiech , chwycił mnie za rękę i poszliśmy do pobliskiej kawiarni, gdzie blondyn złożył zamówienie. Potem usiedliśmy do i pochłonięci rozmową wypiliśmy i zjedliśmy zamówione rzeczy. Cieszy mnie fakt, że mam z Kendallem taki dobry kontakt. Wspaniale się dogadujemy i jak dotąd nie mieliśmy jeszcze ani jednej sprzeczki.  Siedzieliśmy naprzeciwko siebie , Kendall złapał mnie za rękę i spytał :
 
- Skarbie wiesz, że cię kocham?
- Ja ciebie też <3 – dodałam i po chwili usłyszałam męski głos :
- Ang? Angelika? – spojrzałam przed siebie i ujrzałam Leona
- O Matko! Leon! – rzuciłam się chłopakowi na szyję
- Co za spotkanie prawda? – chłopak usiadł obok mnie . Po minie Kendalla mogłam stwierdzić, że się trochę wkurzył.. on jest taki słodki kiedy się złości J
- Leon to jest Kendall mój chłopak, Kendall to jest Leon mój przyjaciel. – Leon wyciągnął rękę do Kendalla a ten niechętnie ją uścisnął
- Ale opowiadaj co u ciebie? – spytałam
- A wiesz dawno się nie widzieliśmy więc dużo się zmieniło. Nadal śpiewam i gram w serialu.
- Naprawdę? Jej Leoś wspaniale, że ci się tak powodzi.. – przytuliłam bruneta, spojrzałam kątem oka na blondyna, który zdenerwowany unikał patrzenia na nas
- A co u ciebie się zmieniło?  Nadal chodzisz do szkoły muzycznej? – spytał
- Szkoły muzycznej? – Kendall zdziwiony spojrzał na mnie
- Angel była najzdolniejsza w całej szkole! – Leon jak zwykle musiał dodać swoje 3 grosze
- Nie przesadzaj Leon.  – zawstydziłam się trochę – Nie, nie chodzę już tam.
-  Szkoda, taki talent ma się zmarnować? Hej! Mam pomysł zaśpiewajmy coś!
- Ale co? Teraz? Tutaj? – zaszokował mnie tym
- A czemu by nie? Chodź. – chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę sceny. Obgadał coś z kelnerem po czym usiadł do pianina i zaczął grać piosenkę, którą kiedyś razem napisaliśmy – „Voy por Ti”( http://www.youtube.com/watch?v=_jYqhczcuXM) . Zaczął Leon a potem ja dołączyłam. Spojrzałam na Kendalla i jego wyraz twarzy nie był już wkurzony czy wściekły, ale taki bardziej sama nie wiem jak to nazwać.. taki chyba pełen podziwu dla mojego głosu. Uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka i spuściłam głowę tak by włosy opadały mi na policzki, które były zarumienione. Po skończonej piosence grzecznie podziękowaliśmy bo potem zejść ze sceny i wrócić z powrotem do stolika, tym razem jednak usiadłam obok Kendzia.
- Byłaś świetna kochanie! – chłopak delikatnie musnął moje policzki, które ponownie zrobiły się czerwone
- Będziemy się już zbierać nie? - to pytanie skierowałam do blondyna, który pokiwał twierdząco głową , chwycił mnie za rękę i praktycznie wybiegliśmy z tej kawiarni, zdążyłam jeszcze rzucić „ Do zobaczenia Leon!”
- Kendall! Kendall zwolnij proszę. – wydzierałam się . Chłopak w końcu posłuchał mnie i się zatrzymał. Pociągnęłam go w jakąś ciemną uliczkę, gdzie nikogo nie było po czym przyparłam go do ściany, położyłam swoje ręce na jego policzkach i spytałam :
-Byłeś zazdrosny prawda?
- Pff..nie. – blondyn unikał mojego wzroku
- Spójrz na mnie proszę.. – chłopak wykonał prośbę i powiedział , kładąc ręce na moich biodrach:
- Jak cholera..
- Kendall kocham cię ponad wszystko i.. – chłopak mi przerwał :
- Wiem Ang, naprawdę. Ufam ci, ale po prostu nie mogę patrzeć kiedy koło ciebie jest jakiś inny koleś.
- Słodki jesteś kiedy się złościsz. – dodałam po czym lekko musnęłam usta chłopaka, a ten bez namysłu go odwzajemnił. Tą suuodką chwilę przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Pośpiesznie wyjęłam telefon z kieszeni. Dzwonił Leon.
- Tak Leon? – powiedziałam a Kendall wywrócił teatralnie oczami
- Ang mam do ciebie prośbę.
- Słucham?
- Bo jest taka sprawa, że dziś przyjeżdża moja mama do L.A.
- Iii?
- No bo widzisz tak trochę wmówiłem jej , że mieszkam z narzeczoną no i ona chce ją poznać..
- Ale co ja mam z tym wspólnego? – zdziwiłam się a Kendall spojrzał na mnie podejrzliwie
- Mogłabyś udawać moją narzeczoną? Proszę tylko na jeden dzień..  – powiedział błagalnie. Co ja mam zrobić? Kendall jak się dowie to się wkurzy.. 
-  Jasne Leoś nie ma sprawy. To się zdzwonimy jeszcze Pa! -  dodałam i się szybko rozłączyłam
- Co chciał? – od razu spytał chłopak
-Em.. no.. pytał czy jeszcze kiedyś się spotkamy.. wiesz takie przyjacielskie sprawy. – „Przyjacielskie sprawy” matko co ja gadam? Po tym co mi Leon przed chwilą zakomunikował nie mogę się skupić. – Idziemy do domu?
- Okey. –  dodał i bez zbędnych słów pomaszerowaliśmy do domu. Po czym skłamałam Kendallowi, że mnie głowa boli i muszę się przejść. Oczywiście chłopak chciał iść ze mną, lecz udało mi się go grzecznie spławić.  Udałam się pod adres restauracji, który  wcześniej przysłał mi Leon. W środku on jak i jego mama zniecierpliwieni czekali już na mnie.
- Cześć kochanie! – podeszłam do chłopaka i dałam mu całusa w policzek
- Mamo to jest moja narzeczona Angelika. – uśmiechnęłam się lekko do kobiety po czym usiadłam obok Leona. To będzie długi wieczór..
 
*Kendall*
 
Ang poszła na spacer, a ja z nudów chwyciłem za gitarę i zacząłem sobie brzdąkać jakieś akordy. Nagle do mojego pokoju wpadł zdenerwowany Carlos.
- Stary! Nie uwierzysz co widziałem!- podał mi swój telefon
- Po co mi to dajesz? – zdziwiłem się
- Zobacz jakie zdjęcia zrobiłem. – spojrzałem na ekran telefonu a tam widniało zdjęcie Angel całującej się z tym całym Leonem
- Co?! Ja tak tego nie zostawię! Gdzie to było?! – byłem na maksa wkurzony! Jak ona mogła!
- W tej restauracji przy parku. – odparł szybko Latynos
- Dzięki.- rzuciłem Latynosowi telefon , wsiadłem w samochód i pojechałem do tej restauracji. Wściekły padłem do wcześniej wspomnianego miejsca i nie zwracając uwagi na to, że w lokalu jest mnóstwo gości podszedłem do stolika przy którym siedziała Angel i obściskiwała się z tym Leonem.
- Ang! Co ty do cholery robisz?! I to jeszcze z nim?! – zacząłem się wydzierać
- Kendall proszę cię nie denerwuj się.. To nie tak ja myślisz.. – o dziwo dziewczyna była bardzo spokojna
- Doprawdy? Miałaś iść na spacer a nie obściskiwać się z tym dupkiem!
- Kendall spokojnie.. – wtrącił się Leon i w tedy nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego
- Co pan wyprawia?! Proszę zostawić mojego syna!- jakaś starsza kobieta , która siedziała z nimi odciągnęła mnie tak że wylądowałem na ziemi – Przecież on jest gejem!
- Jak to? -  no teraz to mnie zamurowało..
- Mamo to ty wiesz? – Leon był nie mało zdziwiony jak ja.
-  Nie dało się tego nie zauważyć kochanie. – kobieta z uśmiechem przytuliła syna a Ang podeszła do mnie , pomogła mi wstać , chwyciła za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. Bez jakiejkolwiek rozmowy, wyjaśnień czy czegoś wsiedliśmy do auta i w ciszy pojechaliśmy do domu. Ang jako pierwsza weszła do salonu gdzie siedziała Lena i Justine.
- Co to miało być?! – nie zwracając uwagi na przyjaciółki Ang wściekła zaczeła się na mnie wydzierać
- Przepraszam bardzo to ty masz jeszcze do mnie pretensje?!
-  Już ci mówiłam, że to nie tak jak myślisz!
- Hej co się stało? Dlaczego się kłócicie? – wtrąciła się Lena
- Już ci mówię co się stało. Wielki pan Schmidt rzucił się na Leona! – jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wściekłej.
- Przyznasz, że miałem powód! Gdybyś mnie nie okłamała, że idziesz na ten cholerny spacer to nie byłoby tej całej  sytuacji.
- A co ci miałam powiedzieć? Że idę udawać dziewczynę Leona bo przyjeżdża jego mama, która myśli, że jej syn ma dziewczynę choć w rzeczywistości jest gejem? – powiedziała retorycznie
- Kurwa- wymamrotałem – Ale mogłaś mi przynajmniej o tym powiedzieć.
- Bo na pewno byś mi pozwolił. – dodała sarkastycznie i w tym momencie do salonu wszedł Carlos.
- I co już ci wytłumaczyła dlaczego całowała się z innym? -  spytał Latynos i stanął przy mnie zakładając ręce
- Carlos.. – chciałem coś powiedzieć, lecz Ang się wtrąciła :
- Zaraz a ty skąd.. – zamyśliła się – To ty mu nagadałeś tych bzdur!
- Bzdur? Mam zdjęcia, które mówią same za siebie! – chłopak pokazał Ang te zdjęcia
- Carlos jak możesz?! – wrzasnęła Lena
- Ale skarbie o co ci chodzi?
- Dla mnie masz coraz mniej czasu i nie obchodzi cię nasz związek, ale żeby wtrącać się w sprawy Ang i Kendalla to jesteś pierwszy! Wiesz co? Mam dość to koniec! -  dziewczyna podeszła do Angel chwyciła ją pod ramię i poszły do swojego pokoju. Carlos stał tam jak wryty i nie mógł z siebie słowa wydusić.  Machnąłem tylko ręką i poszedłem na spacer.
 
*Angel*
 
- No co za idioci! Jeden wart drugiego! – Lena wściekła chodziła w kółko po pokoju – Ale nie martw się wynajmiemy sobie jakiś pokój daleko od nich i będzie dobrze.
- Ale Lena ja wracam do Wichita.. – wymamrotałam
- Co? Ale dlaczego? Myślałam, że tutaj w L.A. będziesz chodzić do jakiejś szkoły muzycznej..
- Lena wiesz, że ja mam już życie poukładane przez rodziców.
- To znaczy? – zdziwiła się 
-  Idę na studia prawnicze. – odparłam zgodnie z prawdą
- Ale Ang ty nie możesz! Ty masz talent do śpiewania  i..  – przerwałam jej
- Skończmy ten temat. – powiedziałam wyciągając z szafy walizkę i zaczęłam się pakować. – Możesz zadzwonić dla mnie po taksówkę? – dziewczyna nie dopowiadając spełniła moją prośbę. Taksówka przyjechała po jakiś 15 minutach, szybko wyszłam z domu i niezauważona chciałam odjechać. Lecz kiedy wsiadałam zauważył mnie Kendall idący chodnikiem. Oczywiście wołał mnie, lecz nie zwróciłam na to już uwagi.
- Na lotnisko proszę.. szybko. – dodałam a taksówkarz wykonał polecenie. Spojrzałam jeszcze na chłopaka, który właśnie zmierzał w naszym kierunku. Na szczęście szybko go minęliśmy. Kilka minut później Kendall wyprzedził nas swoim samochodem i łamiąc przepisy zatrzymał się tak, że nie mieliśmy jak przejechać. Taksówkarz się zatrzymał a ja wypadłam z tej taksówki i już miałam zacząć się wydzierać na blondyna kiedy on do mnie podszedł i schylił się by obdarzyć mnie pocałunkiem. Nie powiem zawsze mnie to jakoś wewnętrznie uspokajało.
- Ang co ty wyprawiasz? Gdzie ty jedziesz? – spytał spokojnie
- Kendall , wracam do Wichita. – oznajmiłam patrząc chłopakowi w oczy
- To znaczy, że z nami koniec?
- Tak będzie lepiej..
- Kochanie ja przepraszam.. naprawdę nie chciałem, żeby to się tak skończyło.. – próbował się tłumaczyć
- Wiem.. – złapałam go za ręce – Może to znak, żebyśmy nie byli razem?
- Ang do cholery ja cię kocham! – chłopak złapał mnie za ramiona
- Ja ciebie też, ale to co się dziś zdarzyło pokazuje, że nie masz do mnie zaufania..
- Ależ mam tylko..  – wtrąciłam się :
- Dobrze skończmy już ten temat. Muszę wracać do Wichita , rodzice mnie potrzebują.
- A co z nami?
- Wiem , że to głupio brzmi, ale zostańmy przyjaciółmi.. tak będzie najlepiej. – położyłam rękę na jego policzku po czym uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam lekko w usta
- Kocham Cię Kendall. – odparłam po czym z sztucznym uśmiechem na ustach wsiadłam do taksówki – Proszę jechać. – dodałam po czym mężczyzna wykonał moje polecenie. Kiedy tylko straciłam z widoku blondyna zaczęłam strasznie płakać. Czy ja właśnie zerwałam z chłopakiem, z którym tak bardzo chciałam być? Czasami mam wrażenie, że to ja sama na siłę komplikuje sobie życie..

*oczami Leny*

Po tym jak Angel wyjechała nie miałam ochoty już na nic. Położyłam się na swoim łóżku i zasnęłam. Obudziłam się wcześnie rano. Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam mokre włosy, ubrałam się w coś wygodnego i zeszłam poszłam do kuchni. Zastałam tam Jamesa. Gotował?
-Hej
-Siemka. Siadaj, zaraz będzie gotowe- zaświergotał radośnie i po chwili przede mną znalazł się talerz z jajecznicą i kilka kanapek.
-Wow.. wygląda całkiem nieźle- zdziwiłam się. Nie sądziłam, że Maslow może tak dobrze gotować. Jedzenie było pyszne!
-Angel śpi?- spytał
-Em.. ona... wyjechała wczoraj wieczorem- mruknęłam
-Tak bez pożegnania? Ale do kąd?- zadawał kolejne pytania
-Wróciła do Wichita. Chce studiować tam prawo- westchnęłam
-A ty?
-Co ja?- nie wiedziałam o co mu chodzi
-Co z tobą? Nie wyjedziesz?- ponowił pytanie
-Narazie nie. Mam kilka spraw do załatwienia w Los Angeles a potem się zobaczy- przyznałam
-Pamiętaj, że jak będziesz chciała z kim pogadać to jestem do twojej dyspozycji- uśmiechnął się i zabrał za jedzenie
-A wiesz, że w sumie mi się przydasz- stwierdziłam
-Taak?
-Pójdziesz ze mną do mojej mamy?- poprosiłam
-Sama nie możesz?
- Mogę... ale nie rozmawiałam z nią od 8 lat..- posmutniałam
-Aaa... w takim razie nie ma sprawy. Zaraz jedziemy do studia ale po południu jestem do twojej dyspozycji- zgodził się
-Dziękuję- podeszłam do niego i mocno przytuliłam
-Ekhem.. ekhem- ktoś odchrząknął. Odwróciłam się i ujrzałam Carlosa
-Cześć- przywitał się
-Siemka- odpowiedział mu James. Ja milczałam. Latynos jest ostatnią osobą z jaką mam ochotę teraz rozmawiać.
-Nie odezwiesz się?- spojrzał na mnie. Starałam się unikać patrzenia na niego i wbiłam wzrok w swoje skarpetki.
-To jesteśmy umówieni. Pa! Miłego dnia w pracy!- pomachałam Jamesowi i wyszłam z kuchni. Po drodze wpadłam na Kendalla
-To przeze mnie prawda?- spojrzał mi w oczy- Przeze mnie Ang wyjechała?
-Nie. Nie mów tak. Ona... musi to wszystko przemyśleć a poza tym rodzice załatwili jej studia prawnicze w Wichita- wyjaśniłam
-Prawo? Myślałem że Ang chce śpiewać- mruknął
-Bo chce... - westchnęłam
-Wybaczysz mu?- spytał po chwili
-Jaa.. muszę iść- chciałam się wymigać
-Odpowiedz.
-Nie wiem. A ty byś wybaczył Angel jakby zachowywała się tak jak On? Wątpie w to. Teraz wszystko zależy od niego- wkurzyłam się na nowo
-To nie jego wina...- próbował go bronić
-A czyja? Chyba nie powiesz mi że moja?!- podniosłam głos
-Poprzednie dziewczyny rzucały go bo był zbyt nadkopiekuńczy więc tym razem chciał ci dać trochę luzu- tłumaczył
-To nie znaczy że ma się zachowywać jak idiota!- wrzasnęłam i wróciłam spowrotem do kuchni
-Mam nadzieję, że to słyszałeś bo nie mam zamiaru powtarzać tego po raz drugi!- ryknęłam na Latynosa
-Słyszałem- szepnął- Dotarło. Możesz się uspokoić?- poprosił
- Mogę- wzięłam kilka głębszych wdechów i emocje mnie opuściły.
-Przepraszam- szepnął Pena i wyszedł.
-Mam tego dość- jęknęłam. Wzięłam Sydney na smycz i wyszłam z nią na spacer. Wróciłyśmy do domu po godzinie. Chłopaków już nie było.
-Wof! Wof!- zaszczekała Sid i pobiegła do kuchni. Podreptałam za nią. Pies siedział przed miską i delikatnie trącał ją łapą pokazując mi że jest pusta.
-Co? Pan nie dał pieskowi jeść? Dziwne..- znalazłam puszkę karmy w lodówce i wsypałam Sydney. Jadła aż jej się uszy trzęsły! Udałam się do pokoju blondynki, która jeszcze słodko spała.
-Justa! Wstawaj!- krzyknęłam jej prosto do ucha. Dziewczyna wystraszyła się i spadła z łóżka.
-Ał..- mruknęła rozmasowując bolące miejsce
-Ubieraj się! Idziemy na miasto- wyszczerzyłam się. Po 30 min spacerowałyśmy sobie po ulicach Los Angeles. Śmieszył mnie widok ludzi spieszących się do pracy. W Wichita nie było to aż tak widoczne. Zagapiłam się na małą dziewczynkę ciągniętą przez mamę i pośpiechu. Usłyszałam krzyk Justine. Przed oczami zrobiło mi się ciemno i poczułam olbrzymi ból w klagce piersiowej...

*Oczami Justine*

Szłyśmy z Leną po chodniku. W pewnej chwili ruda się zagapiła i wtargnęła na przejście dla pierwszych. Nie zdążyłam nawet krzyknąć gdy została potrącona przez samochód. A może jednak to zrobiłam? Podbiegłam do niej szybko i zadzwoniłam po pogotowie. Przyjechali po kilku minutach. Zabrali ją do pobliskiego szpitala a ja zadzwoniłam po chłopaków. Byłam przerażona!

***

Mamy nadzieję, że spodobał wam się rozdział ;) Postanowiłyśmy troszkę tu namieszać. Prosimy o szczere komentarze - to na prawdę motywuje do pisania!

Pozdrawiamy, Nina i Asia ;**

3 komentarze:

  1. Ale wy lubicie wszystko niszczyć... Wiedziałam że na pewno nie będą razem ale żeby odrazu Angie wyjechała a Lena potrącona?! Porąbane to trochę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, jeżeli ci coś się nie podoba to po prostu nie czytaj naszego bloga.. nikt ci nie każe. My z Niną jesteśmy zadowolone z tego rozdziału i z tego bloga. A wgl. to jeśli jesteś taki/a mądra to dlaczego piszesz z anonima? -,-

      Usuń
  2. Co w takim momęcie?? Dawajcie następny ino szyko. Mam nadzieje ,ze zaglądsz do mnie. Lena musi wybaczyć Carlosowi. TEż byłabym wkurzona. ALe porozmawiałbym z nim. ALe wracajac ŚWIETNY ROZDZIAŁ. Szkogda ,ze Angel wyjechała :(

    OdpowiedzUsuń